wtorek, 8 grudnia 2015

09.Turniej Śmierci!

Od ostatniej rozmowy między Adrianem, a Adą jedyne co było głośne i wyraźne, to cisza. Obie drużyny zaś zgodnie z planem odpoczywały, w międzyczasie przyzwyczajając się do nowo nabytych mocy, co pozwoli na lepszą ich kontrolę, czy też utrzymanie formy. Wbrew pozorom Ada też popadła w wątpliwości, co do decyzji, którą podjęła, ale jak na jej charakter przypadło - Nie wycofa się, a przez myśli wciąż przebijają się słowa oponenta. Adrian również nie jest lepszy względem wątpliwości, nawet pomimo wstępnego planu na rozegranie tego wszystkiego. Przeszkodą jednak jest to, że nie zna jej prawdziwego stylu walki, przez co wszystko może pójść w las....
- Ej, Adrian - Zaczepił mnie Ernest po uprzednim podejściu.
- No? - Pytam o co się rozchodzi.
- Skąd to twierdzenie, że poprzez tydzień nic nie robienia mamy lepiej panować nad energią? - Pyta dociekliwie.
- Uwierz, swoje widziałem - Odpowiadam przekonany i odprawiam go z powrotem.
- Denerwuję mnie już powoli to czekanie, a Ciebie, Ada? - Dodałem pod nosem, wpatrując się w okno, za którym widniało bezchmurne niebo, a na nim rzecz jasna - Słońce, jeden z największych wrogów, zaraz po schodach.  Ostatnie 2 dni przed turniejem nie różnią się niczym, w zupełności. Aż w końcu nastał ten wielce wyczekiwany przez wszystkich dzień, gdzie na wieelkim stadionie, jak i przed nim zbiera się tyle ludu, że aż się prosi o jedną atomówkę, ale mniejsza z tym, nie o to chodzi. Na stadionie w szeregu stoją poustawiane gildie. Po lewej stronie część pierwsza, a po drugiej stronie druga 11-stka. Sprawa ma się następująco : Najpierw odbędą się walki z tzw. Grupy A, następnie Grupy B. Ci którzy przetrwają, mają się zmierzyć w finałowej rundzie, czyli tzw. Batlle Royal, gdzie każdy ma na celu rozwalenie każdego, nieważne, czy będzie tam ktokolwiek z twojej gildii, ma cie to nie interesować. I tak nim się można było obejrzeć została rozpoczęta runda finałowa, której towarzyszyły w większości negatywne emocje, gdyż wielu w trakcie bitwy zaliczyło zgon, i zgodnie z regulaminem ciało umarłego musiało zostać niezwłocznie spalone, przez oponenta. Ada i Adrian powoli coraz bardziej zaczęli sobie zdawać sprawę z tego, w co się wpakowali decydując się na zamieszkanie tutaj, ale było już za późno na ucieczkę. Ze względu na ilość ofiar zrezygnowano z Batlle Royal, co widownia omal że nie wygwizdała. Ku ich pocieszy ogłoszono ostatnią walkę tego turnieju, gdzie niezależnie od wyniku i tak zwycięży ta sama gildia, więc teraz to tylko walka o honor! Nasza dwójka przystępuję na pole bitwy i póki co, to wymieniają się spojrzeniami.
- Gotowa? - Pytam, będąc już w pozie bojowej.
- Pewnie! - Odpowiada - Niezależnie od tego, co tam planujesz!
- Ooo, pamiętasz - Powiedziałem, nie ukrywając podziwu - Od kiedyś taka pamiętliwa?
- Masz pecha, że odkąd poznałam Ciebie - Odpowiada na wesoło.
- Dzięki! - Odpowiadam. Następuje cisza, i słychać tylko powiew wiatru otaczającego arenę Ada pierwsza rusza do ataku i skutecznie za pomocą powidoku wprowadza mnie w zmyłkę, w tym czasie teleportując się za mnie i sprzedaniem mi ciosa z łokcia w kark. przez co posuwam się o 2 kroki na przód, odwracam się i lecącej na mnie Adzie sprzedaję ciosa z "prawicy" w trąbę, do tego szybko z łokcia w trąbę i tradycyjnie jebudu raz z kopa w brzuch, to potem z piąchy po trąbie i tak przez około 10 sekund,  Jako puentę ponowna "prawica" z całą siłą, co odpycha Ją trochu do tyłu.
- To mi się podoba, masz okejkę! - Powiedziała wyraźnie zadowolona.
- Czemu? - Pytam, bo nie chcę mi się myśleć.
- Bo zgodnie z moją prośbą jedziesz na całego - Odpowiedziała.
- A to... No tak - Te słowa udało mi się dopowiedzieć, i natychmiastowo po tym zaserwowano ciosa kolankiem w brzuch, i z buta w trąbę, posłało mnie aż na sam koniec areny, korzystając z okazji odwracam się, i "odbijam" od ściany zyskując darmowe przyśpieszenie + do tego przejście w SSJ, teraz to leciałem jak oszczep.No ale Ona też... Po dosłownym zderzeniu się akcja dostaje ADHD i  co po chwila zderzamy się nawzajem w różnych miejscach na tej całej arenie. Aż nagle udaje mi się wziąć ją z zaskoczenia, wejść jej "z bara" w plecy i tym sposobem zepchnąć do samej ziemi, jako bonus dodać kopniaka w trąbę.
- Proszę, nie wstawaj po tym.. - Pomyślałem i posłałem w jej kierunku nie małą kulę energii, która po spotkaniu z Nią spowodowało taki wybuch, że wszystko wokół się zatrzęsło. Gdy kurz opada, okazuję się, że przed eksplozją Ada zdążyła wykonać teleportację nad arenę, tak więc nie oberwała jakoś znacząco.
- Eh... - Taki wniosek na szybko - Co jest? Nie mów, że chcesz walczyć bez trzaskania energii,
-  Nie, skąd ta myśl? - Pyta retorycznie - Mamy rozgrzewkę.
- Taak, ale niefajnie byłoby podczas rozgrzewki paść na dechy - Odpowiadam. - Wybacz. ale chcę to skończyć szybko
Ada nadal w powietrzu, a ja jak na zawołanie rozpoczynam wystrzeliwanie całej salwy kul energii w powietrze, co dziwota, żaden z pocisków nie jest nawet wycelowany w Adę, lecz dookoła niej.
- Lepiej odpocznij, bo niedowidzisz! - Zawołała do mnie pewna swojego.
- Ty się lepiej wyśpij, bo słabo myślisz! - Odpowiadam zadowolony. Po czym Ta się rozgląda wokół siebie i w końcu zdaje powagę z sytuacji.
-  To koniec - Dopowiadam, wykonuję kilka specjalnych ruchów rękoma i cała armia pocisków naciera na zaskoczoną Adę. Tym razem nie uniknęła obrażeń... Mimo tego spokojnie wylądowała, otrzepała się z kurzu i powiedziała:
- Może zaczniemy teraz na poważnie?
- No, byłaby to niezła zmiana tempa - Stwierdzam i kiwam głową na Tak. To w nagrodę dostało mi się strzała z piąchy w trąbę, potem to samo, ale w brzuch, z łokcia z plecy, co posłało mnie na ziemię, no ale od razu uskakuję przed kolejnym atakiem, który miał być z buta, od razu do tego robię kilka salt w tył, by się oddalić na trochę.
- Ładnie podszlifowałaś prędkość, ale popracowałbym jeszcze na siłą ciosu - Pochwalam ją.
- Sorka, ale nie bawię się w kłamstewka! - Odpowiada, nie zwracając kompletnie uwagi na część pochwalającą. Rusza na mnie biednego, na kila centymetrów przede mną znowu teleportuję się za mnie, zasadza mi z łokietka w karkówę, i do combosa próbuje dodać kopa w ryjec, ale na jej nieszczęście trafiamy się z butaprena nawzajem,  niespodziewanie (dla mnie) dokłada mi prawego sierpa, przez co padam na ziemię, uskakuję w lewo, i od razu ruszam na nią i zadaję cios z dyńki w dyńkę. Ada dość szybko wraca do zdrowych zmysłów, i ciosem prawilności z oburącz wbija mnie w ziemię i nawala tysiącami pocisków energetycznych, Gdy stwierdzam, że mi starczy teleportuję się trochu nad nią i robię to samo, ale bez marnowania energii na pociski takiego kalibru. Ta po kilku sekundach z hukiem wraca na powierzchnię.
- Wiesz co? Masz racje, kończymy to teraz - Stwierdziła, najwyraźniej mając już dość. Przyjęła pozę, i zwiększyła moc do maksimum,
- Jesteś pewna? - Pytam i przystępuję do tego samego.
- Tak.  Nie przegram! - Odpowiada i wystrzeliła swój atak.

Ja nie pozostaję bierny i zaraz po Niej wypuszczam swój atak ^^

Oba ataki zderzają się z charakterystycznym bum, i siłują się między sobą.


- Drapaj rdze! - Krzyknęła podirytowana i jeszcze bardziej zwiększyła moc, przytłaczając mój biedny atak.


- Dzięki, ale nie tym razem! - Odkrzykuję i szala zwycięstwa przechodzi na moją stronę.


- Nudzisz! - Wysila ponownie gardło Ada i w końcu dała z siebie wszystko.


- No ładnie... - Stwierdziłem na widok uginających mi się mimowolnie kolan - Nie zamierzam zginać!


Atak Ady zostaje całkowicie zneutralizowany, a ja na sekundy przed zderzeniem się mojego ataku z nią teleportuję się przy Adzie i zabieram ją z pola rażenia. Po całej akcji podkaszam ją, wytwarzam za pomocą energii dysk, który przecina raczej wszystko. Przykładam go jej do szyi, by za chwilę...
-  Oddaję walkę! - Wypowiadam głośno w kierunku tzw. Sędziego. Tym samym puszczając oczko w stronę Ady.
- A-Ale... Jesteś pewny?! - Pyta zdezorientowany sędzia.
- Tak jest - Odpowiadam wracając z SSJ do normalnego stanu.
- Wstajesz, czy tak zostajesz? - Pytam żartobliwie po podaniu ręki.
- A jak myślisz? - Pyta retorycznie i przyjmuje pomocną dłoń.
- To był ten Twój plan? - Pyta na serio stojąc już na równych nogach, bez mojej pomocy.
-  Szczerze? Nigdy nie było żadnego planu - Odpowiadam z wyszczerzem.
- C-Co? - Pyta mając przy tym oczy jak 5 złoty - Ale wcześniej mówiłeś, że masz...
- Aj tam, to miało mi tylko dać gwarancje, że też  pójdziesz na całość - Odpowiadam strzepując z niej kurz.
- Zatem... Cały turniej zwycięża Ada!! - Komentator jak ryknął, to się przewalić szło.
- Co ty, z Archiwum X jesteś? - Pytam ją.
- Czemu? - Pyta zdziwiona.
- Bo nazwiska nie podałaś - Odpowiadam.
- Ty nie lepszy! - Odpowiada i przybija mi w szczepionkę.
- Tak, tak, tak - Przytakuję - Idź, nagroda czeka.

Wszystko fajnie, pięknie. Walka zakończona po Adriana myśli, Ada z lekkim uśmiechem odbiera nagrodę, w postaci 15.000 zł, oraz zapas  specjalnych leków, które po zażyciu na chwilę przed śmiercią są w stanie przywrócić do stanu przed bitwy. Wszyscy się pożegnali i zaczęli rozchodzić. Ja z Adą byłem już poza stadionem,
- Noo, to gratuluję! - Przerywam ciszę i poklepuję ją po ramieniu,
- O co Ci chodzi, przecież oddałeś walkę - Mówi  lekko zmylona..
- Prawda. Ale gdybym zwlekał kilka sekund dłużej, pokonałabyś mnie, seryjnie, patrz. Nawet teraz uginają mi się kolana - Odpowiadam - Nie wiem jak Ty, ale ja dałem z siebie więcej niż 100%
- Heh, miło - Skomentowała, ale nagle przystanęła i oboje odwróciliśmy się w stronę stadionu  z ludźmi, gdzie dosłownie po paru sekundach trafia 5 różnych pocisków, o mocy równej naszej. Gdy te się zderzają, jedyne co widać, to światło.

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz