- Ej, Adrian - Zaczepił mnie Ernest po uprzednim podejściu.
- No? - Pytam o co się rozchodzi.
- Skąd to twierdzenie, że poprzez tydzień nic nie robienia mamy lepiej panować nad energią? - Pyta dociekliwie.
- Uwierz, swoje widziałem - Odpowiadam przekonany i odprawiam go z powrotem.
- Denerwuję mnie już powoli to czekanie, a Ciebie, Ada? - Dodałem pod nosem, wpatrując się w okno, za którym widniało bezchmurne niebo, a na nim rzecz jasna - Słońce, jeden z największych wrogów, zaraz po schodach. Ostatnie 2 dni przed turniejem nie różnią się niczym, w zupełności. Aż w końcu nastał ten wielce wyczekiwany przez wszystkich dzień, gdzie na wieelkim stadionie, jak i przed nim zbiera się tyle ludu, że aż się prosi o jedną atomówkę, ale mniejsza z tym, nie o to chodzi. Na stadionie w szeregu stoją poustawiane gildie. Po lewej stronie część pierwsza, a po drugiej stronie druga 11-stka. Sprawa ma się następująco : Najpierw odbędą się walki z tzw. Grupy A, następnie Grupy B. Ci którzy przetrwają, mają się zmierzyć w finałowej rundzie, czyli tzw. Batlle Royal, gdzie każdy ma na celu rozwalenie każdego, nieważne, czy będzie tam ktokolwiek z twojej gildii, ma cie to nie interesować. I tak nim się można było obejrzeć została rozpoczęta runda finałowa, której towarzyszyły w większości negatywne emocje, gdyż wielu w trakcie bitwy zaliczyło zgon, i zgodnie z regulaminem ciało umarłego musiało zostać niezwłocznie spalone, przez oponenta. Ada i Adrian powoli coraz bardziej zaczęli sobie zdawać sprawę z tego, w co się wpakowali decydując się na zamieszkanie tutaj, ale było już za późno na ucieczkę. Ze względu na ilość ofiar zrezygnowano z Batlle Royal, co widownia omal że nie wygwizdała. Ku ich pocieszy ogłoszono ostatnią walkę tego turnieju, gdzie niezależnie od wyniku i tak zwycięży ta sama gildia, więc teraz to tylko walka o honor! Nasza dwójka przystępuję na pole bitwy i póki co, to wymieniają się spojrzeniami.
- Gotowa? - Pytam, będąc już w pozie bojowej.
- Pewnie! - Odpowiada - Niezależnie od tego, co tam planujesz!
- Ooo, pamiętasz - Powiedziałem, nie ukrywając podziwu - Od kiedyś taka pamiętliwa?
- Masz pecha, że odkąd poznałam Ciebie - Odpowiada na wesoło.
- Dzięki! - Odpowiadam. Następuje cisza, i słychać tylko powiew wiatru otaczającego arenę Ada pierwsza rusza do ataku i skutecznie za pomocą powidoku wprowadza mnie w zmyłkę, w tym czasie teleportując się za mnie i sprzedaniem mi ciosa z łokcia w kark. przez co posuwam się o 2 kroki na przód, odwracam się i lecącej na mnie Adzie sprzedaję ciosa z "prawicy" w trąbę, do tego szybko z łokcia w trąbę i tradycyjnie jebudu raz z kopa w brzuch, to potem z piąchy po trąbie i tak przez około 10 sekund, Jako puentę ponowna "prawica" z całą siłą, co odpycha Ją trochu do tyłu.
- To mi się podoba, masz okejkę! - Powiedziała wyraźnie zadowolona.
- Czemu? - Pytam, bo nie chcę mi się myśleć.
- Bo zgodnie z moją prośbą jedziesz na całego - Odpowiedziała.
- A to... No tak - Te słowa udało mi się dopowiedzieć, i natychmiastowo po tym zaserwowano ciosa kolankiem w brzuch, i z buta w trąbę, posłało mnie aż na sam koniec areny, korzystając z okazji odwracam się, i "odbijam" od ściany zyskując darmowe przyśpieszenie + do tego przejście w SSJ, teraz to leciałem jak oszczep.No ale Ona też... Po dosłownym zderzeniu się akcja dostaje ADHD i co po chwila zderzamy się nawzajem w różnych miejscach na tej całej arenie. Aż nagle udaje mi się wziąć ją z zaskoczenia, wejść jej "z bara" w plecy i tym sposobem zepchnąć do samej ziemi, jako bonus dodać kopniaka w trąbę.
- Proszę, nie wstawaj po tym.. - Pomyślałem i posłałem w jej kierunku nie małą kulę energii, która po spotkaniu z Nią spowodowało taki wybuch, że wszystko wokół się zatrzęsło. Gdy kurz opada, okazuję się, że przed eksplozją Ada zdążyła wykonać teleportację nad arenę, tak więc nie oberwała jakoś znacząco.
- Eh... - Taki wniosek na szybko - Co jest? Nie mów, że chcesz walczyć bez trzaskania energii,
- Nie, skąd ta myśl? - Pyta retorycznie - Mamy rozgrzewkę.
- Taak, ale niefajnie byłoby podczas rozgrzewki paść na dechy - Odpowiadam. - Wybacz. ale chcę to skończyć szybko
Ada nadal w powietrzu, a ja jak na zawołanie rozpoczynam wystrzeliwanie całej salwy kul energii w powietrze, co dziwota, żaden z pocisków nie jest nawet wycelowany w Adę, lecz dookoła niej.
- Lepiej odpocznij, bo niedowidzisz! - Zawołała do mnie pewna swojego.
- Ty się lepiej wyśpij, bo słabo myślisz! - Odpowiadam zadowolony. Po czym Ta się rozgląda wokół siebie i w końcu zdaje powagę z sytuacji.
- To koniec - Dopowiadam, wykonuję kilka specjalnych ruchów rękoma i cała armia pocisków naciera na zaskoczoną Adę. Tym razem nie uniknęła obrażeń... Mimo tego spokojnie wylądowała, otrzepała się z kurzu i powiedziała:
- Może zaczniemy teraz na poważnie?
- No, byłaby to niezła zmiana tempa - Stwierdzam i kiwam głową na Tak. To w nagrodę dostało mi się strzała z piąchy w trąbę, potem to samo, ale w brzuch, z łokcia z plecy, co posłało mnie na ziemię, no ale od razu uskakuję przed kolejnym atakiem, który miał być z buta, od razu do tego robię kilka salt w tył, by się oddalić na trochę.
- Ładnie podszlifowałaś prędkość, ale popracowałbym jeszcze na siłą ciosu - Pochwalam ją.
- Sorka, ale nie bawię się w kłamstewka! - Odpowiada, nie zwracając kompletnie uwagi na część pochwalającą. Rusza na mnie biednego, na kila centymetrów przede mną znowu teleportuję się za mnie, zasadza mi z łokietka w karkówę, i do combosa próbuje dodać kopa w ryjec, ale na jej nieszczęście trafiamy się z butaprena nawzajem, niespodziewanie (dla mnie) dokłada mi prawego sierpa, przez co padam na ziemię, uskakuję w lewo, i od razu ruszam na nią i zadaję cios z dyńki w dyńkę. Ada dość szybko wraca do zdrowych zmysłów, i ciosem prawilności z oburącz wbija mnie w ziemię i nawala tysiącami pocisków energetycznych, Gdy stwierdzam, że mi starczy teleportuję się trochu nad nią i robię to samo, ale bez marnowania energii na pociski takiego kalibru. Ta po kilku sekundach z hukiem wraca na powierzchnię.
- Wiesz co? Masz racje, kończymy to teraz - Stwierdziła, najwyraźniej mając już dość. Przyjęła pozę, i zwiększyła moc do maksimum,
- Jesteś pewna? - Pytam i przystępuję do tego samego.
- Tak. Nie przegram! - Odpowiada i wystrzeliła swój atak.

Ja nie pozostaję bierny i zaraz po Niej wypuszczam swój atak ^^

Oba ataki zderzają się z charakterystycznym bum, i siłują się między sobą.

- Drapaj rdze! - Krzyknęła podirytowana i jeszcze bardziej zwiększyła moc, przytłaczając mój biedny atak.

- Dzięki, ale nie tym razem! - Odkrzykuję i szala zwycięstwa przechodzi na moją stronę.

- Nudzisz! - Wysila ponownie gardło Ada i w końcu dała z siebie wszystko.

- No ładnie... - Stwierdziłem na widok uginających mi się mimowolnie kolan - Nie zamierzam zginać!

Atak Ady zostaje całkowicie zneutralizowany, a ja na sekundy przed zderzeniem się mojego ataku z nią teleportuję się przy Adzie i zabieram ją z pola rażenia. Po całej akcji podkaszam ją, wytwarzam za pomocą energii dysk, który przecina raczej wszystko. Przykładam go jej do szyi, by za chwilę...
- Oddaję walkę! - Wypowiadam głośno w kierunku tzw. Sędziego. Tym samym puszczając oczko w stronę Ady.
- A-Ale... Jesteś pewny?! - Pyta zdezorientowany sędzia.
- Tak jest - Odpowiadam wracając z SSJ do normalnego stanu.
- Wstajesz, czy tak zostajesz? - Pytam żartobliwie po podaniu ręki.
- A jak myślisz? - Pyta retorycznie i przyjmuje pomocną dłoń.
- To był ten Twój plan? - Pyta na serio stojąc już na równych nogach, bez mojej pomocy.
- Szczerze? Nigdy nie było żadnego planu - Odpowiadam z wyszczerzem.
- C-Co? - Pyta mając przy tym oczy jak 5 złoty - Ale wcześniej mówiłeś, że masz...
- Aj tam, to miało mi tylko dać gwarancje, że też pójdziesz na całość - Odpowiadam strzepując z niej kurz.
- Zatem... Cały turniej zwycięża Ada!! - Komentator jak ryknął, to się przewalić szło.
- Co ty, z Archiwum X jesteś? - Pytam ją.
- Czemu? - Pyta zdziwiona.
- Bo nazwiska nie podałaś - Odpowiadam.
- Ty nie lepszy! - Odpowiada i przybija mi w szczepionkę.
- Tak, tak, tak - Przytakuję - Idź, nagroda czeka.
Wszystko fajnie, pięknie. Walka zakończona po Adriana myśli, Ada z lekkim uśmiechem odbiera nagrodę, w postaci 15.000 zł, oraz zapas specjalnych leków, które po zażyciu na chwilę przed śmiercią są w stanie przywrócić do stanu przed bitwy. Wszyscy się pożegnali i zaczęli rozchodzić. Ja z Adą byłem już poza stadionem,
- Noo, to gratuluję! - Przerywam ciszę i poklepuję ją po ramieniu,
- O co Ci chodzi, przecież oddałeś walkę - Mówi lekko zmylona..
- Prawda. Ale gdybym zwlekał kilka sekund dłużej, pokonałabyś mnie, seryjnie, patrz. Nawet teraz uginają mi się kolana - Odpowiadam - Nie wiem jak Ty, ale ja dałem z siebie więcej niż 100%
- Heh, miło - Skomentowała, ale nagle przystanęła i oboje odwróciliśmy się w stronę stadionu z ludźmi, gdzie dosłownie po paru sekundach trafia 5 różnych pocisków, o mocy równej naszej. Gdy te się zderzają, jedyne co widać, to światło.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz