wtorek, 29 grudnia 2015

10. Infiltracja - START!

-  Stadion... - Adę doraźnie zamurowało.
- Nie wiem co się dzieje, ale gdybym był pogodynką w miniówce, to poleciłbym zostać w domu - Walę suchym stwierdzeniem.
- Yyy?
- Miało to dać do zrozumienia, że lepiej im się nie pokazywać na oczy - Wyjaśniam dokładniej.
-  Tak po prostu? Mamy przecież te małe cośki na podleczenie - Przypomina Ada,
- Ale co nam po nich, jeśli zginiemy... Poleciałbym tam od razu, ale w aktualnym stanie rzeczy, możemy tylko ustąpić im miejsca i zejść z drogi - Przyznaję zrezygnowany.
-  To kombinuj, asie. Jesteśmy na otwartej przestrzeni - Trafne spostrzeżenie z jej strony.
-  Pewnie byli zainteresowani samym stadionem, niż terenem wokół niego, inaczej dawno by raczej wszystko przeszukali - Taki mój wniosek na szybko.
-  Czyli nic więcej, tylko sama rzeź? - Pyta Ada.
- Taak. Jeśli sprawdzi się moja teza, to odejdziemy na bezpieczną odległość, nawet gdybyśmy się teraz zaczęli czołgać. Wystarczy ukrywać energię i będzie cacy.
- A nie wydaje ci się, że ktoś mógł ich nasłać? - Podsuwa myśl Ada.
- Całkiem możliwe
- Nie ciekawi cię to?
- A ciekawi - Odpowiadam.
- To czemu nie zawrócimy?
- Bo i tak się kiedyś o tym przekonamy, świat nie jest taki duży - Le odpowiedź.
- A gdyby zaciągnąć się do nich i ich zniszczyć od środka?
- Weź nie kuś... - Odpowiadam.
- Pomyśl... Ten dziki i niczym nieograniczony proud.. - Dodała z specyficznym tonem.
- .... Kto cię tak nauczył perswadować? - Pytam zdziwiony.
- Sama, a co? - Odpowiada zdziwiona.
- Idziemy, w razie czego jest takie miejsce i gostek, do którego będziemy się mogli od razu teleportować - Mówię wbrew temu co mózg podpowiada - Zwiększmy energię, wtedy sami z zaciekawienia też wykażą nieco inicjatywy.
- To wcale nie tak, że masz lenia - Stwierdziła Ada z facepalmem.
- Wcale - Odpowiadam dumnym głosem i  przechodzim do lotu
Z początku zarówno Adrian, jak i Ada nie byli wykrywalni dla nieznanych nam agresorów, Jednak po nie długiej chwili uległo to zmianie
-Hmm? Co to? - Pyta jedna z tej trójki - Patrycja (trójkącik ^^)
- Jakieś 2 szkodniki - Stwierdził Lider - Robert.
- Zobaczmy, może jednak są godni uwagi - Wtrąciła ostatnia z nich - Zuza.
I tak oto, niebezpieczne trio również przeszło do aktywności fizycznej, co zaś nie uniknęło...
- No proszę, łaskę robię - Powiedziałem z pogardą i przyśpieszyłem.
- Stój worku na ziemniaki! - Zawołała Ada.
- Coo? - Pytam.
- Polecisz za szybko, to pomyślą, że chcesz się trzaskać - Słuszne spostrzeżenie.
- A tam, marudzenie - Machnąłem ręką i na jej życzenie zwolniłem nieco tempo.
- Grzeczne dziecko - Pomyślała zadowolona, lecąc zaraz za mną mając na twarzy coś w rodzaju ^^
Po 10 minutach lotu obie ze stron spotykają się mniej więcej w połowie drogi.
- Siema! - Woła Zuza.
- Yo - Odpowiadam bez entuzjazmu
- Hej - Wita się Ada.
- Nie mamy wiele czasu, to też spytam od razu... Co tu robicie? - Pyta Robert.
- A... My tu tak rekreacyjnie - Odpowiadam, co zaś wprawiło Adę skołowanie.
- Tak, tak. Czego to się nie robi  dla zabicia nudy! - Dodała symulując śmiech - Mogę z kolegą na stronę?
- Pewnie - Odpowiadają.
- Co ty kręcisz? - Pyta z zamiarem przybicia mi w łopetynę.
- Turlaj się z tą ręką... Wolisz im wyśpiewać, że wracasz sobie spacerkiem ze stadionu, który właśnie rozdupczyli? - Odpowiadam szeptem.
-  Dobra, zwracam honor. Co  dalej? - Pyta.
- Improwezka - Odpowiadam i wracam do "towarzyszy"
- Co wam tyle zajęło? - Pyta Patrycja.
- A wiesz, tam... Partnerka stwierdziła, że dawno nie było tego i owego, a nie lubi czekać na odpowiedź zbyt długo - Wciskam dość wiarygodny kit, trochu było śmieszkowo, ale zarazem poczułem, jak coś właśnie wzrokiem przeszywa moją duszę. Aż ślinę się przełknęło nerwowo.
- Zatem czego od nas oczekujecie? Bo raczej nie przylecieliście tu by podziwiać pogodę - Mówi znudzony całą sytuacją Robert.
- Tak właściwie, to... - Ada sama zwątpiła w swoje zamiary.
- Chcielibyśmy się spytać, czy nie moglibyście nas wziąć ze sobą, jako "rekrutów" - Dopowiadam za nią z uśmiechem na twarzy i rękoma złożonymi w "amen".
- Was? - Pyta zdziwiona Zuza.
- Nuoo - Odpowiadam, ale w trakcie  ziewania.
-  Że ty z takim wytrzymujesz... - Patrycja tym wyraziła szczery podziw względem Ady.
- Tia, sama się sobie czasami dziwię - Odpowiada starając się dopasować do nowej roli.
- Wybaczcie na chwilę, przemyślimy waszą prośbę - Wtrąca Robert i jak na zawołanie odlatują na odległość 100 metrów.
- Ekhem...! - Ada już daje o sobie znać.
- No cooo? Mówiłem, że improwezka - Czas się usprawiedliwiać.
- Ale...!  - Aż się zakrztusiła powietrzem.
- Ha, widzisz? To znak, że zrobiłem dobrze - Stwierdziłem zadowolony z siebie.
- Tylko, że teraz ta szopka będzie musiała trwać nadal.
- Zawsze możesz odegrać, że popadasz w ten czas, kiedy lepiej z Tobą nie igrać - Podpowiadam.
- Cały czas tak jest - Poprawiła mnie.
- Ale to o te takie inne chodzi... -   Tym razem już zrozumiała przekaz,,, Jako dowód podarowała mi "złotego liścia".
-  Mów dalej - Mówi, gdy udało mi się pozbierać.
- No, to jak będziesz w tym stylu samuraja, to wtedy najprościej w życiu powiesz, że zrywasz - Dokończenie ją nawet zaskoczyło.
- Nie miałeś już jak tego nazwać,  co? - Pyta zrezygnowana.
- Było kilka innych opcji, ale ta aż krzyczała o zastosowanie właśnie teraz. Od razu jak  namagnesowani "towarzysze" wracają i nowinę ogłaszają:
- Wchodzicie,  ale jeśli zawalicie okres próbny to biednie - Ogłosiła Zuza.
- Ok - Odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, udając przy tym zaciesz.

 Po krótkiej  wymianie zdań  tymczasowy przywódca polecił, by za nim lecieć. Jednak po godzinie to zaczęło się robić mdłe i nudne, więc Adrian postanowił zrównać się z Adą.

- Hejo - Zaczynam talkingowanie.
- Heej - Odpowiada - Też masz dość?
- No, jeszcze jak - Odpowiadam - Masz siłę, by pogadać?
- Na luzie - Mówi z wieelkim entuzjazmem. I tak gadali, gadali, gadaali, i gadali, że całą drogę prawie, że przegadali...
- Hej, gołąbki, żyjecie? - Do rozmowy dołącza się Patrycja.
- No, jakoś - Odpowiadam, a Ada przytakuje. - Kwestia przyzwyczajenia.
- Nooo, ja z początku to myślałam, że mnie coś strzeli, ale potem faktycznie nie było już tak źle - Mówi Pati.
- Powiedz, czemu waszym celem był akurat tamten stadion? - Idę na ryzykwizyk i pytam w miarę szeptem.
- W zasadzie to jak ktoś był nowy, to mu się tego nie mówiło, ale was jakoś polubiłam... Otóż zajmujemy się likwidacją jednostek, które nie są w stanie zdziałać nic, przeciw temu, co ma dopiero nadejść - Wyjaśnia szczegółowo.
- A co to dokładnie ma być? - Dopytuje Ada.
-  Sama nie wiem, Zuza nie lepsza. Jedynie Robert wie coś więcej, ale za każdym razem gdy próbuję poruszyć temat, on go zmienia, albo udaje, że nie słyszy - Le odpowiedź.
- To aby powiedz mi jeszcze co miało wpływ na to, że nas przyjęliście. Zwykły spontan? - Pytam.
- Daj  spokój, wiemy, że ukrywacie moc równą mi, czy komuś z pozostałej dwójki. Głupio by było, byście błąkali się bez celu - Odpowiada z uśmiechem.
-  Tak jak myślałem. Faktycznie mogliśmy nie szarżować - Le w myślach - Racja, nudno tak bez celu.
- A wiadomo już może, co jest naszym następnym celem? - Pyta z zaciekawieniem Ada.
- Teraz? Powrót do siedziby i wstępne zapoznanie was ze wszystkim - Odpowiada Patrycja. I tym samym rozmowa umiera, Pati odlatuje i znów zostaję sam z Adą.
- Wczuwasz się - Przyznałem z podziwem - Nieźle aktorzysz
- Ty nie gorzej - Odpowiada uśmiechnięta.
- Dziękówka. A tak poza tym...
- Hmm? - Pyta zdziwiona moim zachowaniem.
- Lepiej nie spuszczaj za nisko gardy, coś czuję, że to nie koniec na dziś - Odpowiadam rozglądając się na wszystkie strony.
-  Ok - Przytakuje - Ale teraz to zaczynasz się wczuwać aż za bardzo
- Łot? Nie, chcę po prosu by coś się miało stać jedynej bliskiej mi osobie, that`s all - Powiedzmy, że wybrnąłem z sytuacji.
- Taaak? - Pyta z zamiarem droczenia się.
- Dzia - Odpowiadam, przyjmując wyzwanie
- Na 100%?
- 120 - Poprawiam dumnie.
- A jesteś absolutnie pewny, że dokonałeś wyboru?
- Weź, bo Ci ograniczę TV - Ciężka artyleria z mojej strony.
- Pff, zawsze mogę sobie oglądać, jak będziesz spał - Odpowiada pewna siebie.
- Nie? Zawsze zasypiam później od Ciebie.
- Nieprawda! - Odpowiada oburzona.
- Prawda - Poprawiam - Dziś to udokumentuję
- Tak? Niby jak? - Pyta.
- Gdy wybije odpowiednia godzina będę nagrywał z fona - Odpowiadam.
- Tym tosterem? Huehuehue, bo akurat coś będzie widać - Zaśmiała się.
- Ciicho, mój przynajmniej ma możliwość nagrywania filmasów, a nie jak Twój - I tutaj zaginam ją ostatecznie.
- A tam, i tak nie będzie widać godziny bez zapalenia światła - Powiedziała sobie pod nosem.
- A co jeśli je zapalę? - Pytam
- Wtedy się obudzę
- I co dalej?
- Zginiesz - Odpowiada z wzrokiem mordercy.
-  Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Dobra, wygrałaś, sucho mi w paszczy - Mówię - Masz może pićko jakieś?
- A może, może.. - Droczenia ciąg dalszy,
- No weeeź - Błaganie-style.
- A będziesz grzeczne dziecko? - Pyta z zamiarem wyciągnięcia czegoś z torby.
- Tak, tak, taaaaak - Odpowiadam bez zastanowienia.
- To się przy okazji sama natrąbie -Pomyślała wyciągając 2 litrówkę Pepsi - Ja pierwsza!
- Pewka, jak zawsze - Przymilam się tak jak idzie
- Łap! - Krzyknęła i zarzuciła po tym, jak się napiła.
- Zrównajmy się lepiej z nimi, nie wiadomo co sobie mogą pomyśleć - Zaproponowałem i spotkało się to ze zgodą.

Zrównać się udało dość szybko, zaś po kolejnych 10 minutach wszyscy wylądowali przed masywną budowlą.
-  Wow, to jest to? - Pytam pokazując palcem na to coś.
- Tak - Odpowiada Robert.
- Nie uważacie, że jest to... Za widoczne? - Pyta Ada.
- Racja po Twojej stronie, ale o tym też pomyśleliśmy - Daje odpowiedź Zuza.
- Hmm? - Dopytuję.
- Za każdym razem gdy wracamy z misji i przekraczamy próg po 10 sekundach uaktywnia się tryb kamuflażu - Dopowiada Patrycja.
-  Że cała ta chata staje się niewidzialna? - Pyta Ada.
- Mhm - Odpowiada Robert.
-  Wasz pokój jest na lewo - Dodał wskazując na schody.
- Nasz? - Pytamy razem w tym samym momencie.
- No, nie pozabijacie się chyba, co? - Pyta zerkając kątem oka.
- No nie - Odpowiadam za Adę.

I tak każdy poszedł w swoim kierunku, czekając na nadchodzące jutro, tylko 2 wyjątki miały jeszcze ze sobą coś do przedyskutowania...

- Aby 1 łóżko?! - Ryknęła Ada na całą chatę.
- Wyluzuj, szerokie chociaż - Odpowiadam i zmęczony padam na prawą stronę - Mogę tak zostać?
- Nom - Odpowiada - Przydałyby się ciuchy na zmianę...
- Jutro pewnie coś nam dadzą - Odpowiadam z głową w poduszce.
- A swoją drogą... Jesteś dobry w łóżku? - Pyta poszturchując mnie łokciem,
- Taaak. Nie chrapię, nie porywam kołdry, nie rozkopuję się, i nie przebudzam - Odpowiadam odwracając się na plecy,
-  Wszystko co chciałam usłyszeć - Powiedziała powstrzymując śmiech.
- Co tak cieszysz michę? - Spytałem zdziwiony.
- Nic, nic - Odpowiedziała -  Śpij, od jutra zaczynamy nasze przeszpiegi.

CDN....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz