wtorek, 29 grudnia 2015

10. Infiltracja - START!

-  Stadion... - Adę doraźnie zamurowało.
- Nie wiem co się dzieje, ale gdybym był pogodynką w miniówce, to poleciłbym zostać w domu - Walę suchym stwierdzeniem.
- Yyy?
- Miało to dać do zrozumienia, że lepiej im się nie pokazywać na oczy - Wyjaśniam dokładniej.
-  Tak po prostu? Mamy przecież te małe cośki na podleczenie - Przypomina Ada,
- Ale co nam po nich, jeśli zginiemy... Poleciałbym tam od razu, ale w aktualnym stanie rzeczy, możemy tylko ustąpić im miejsca i zejść z drogi - Przyznaję zrezygnowany.
-  To kombinuj, asie. Jesteśmy na otwartej przestrzeni - Trafne spostrzeżenie z jej strony.
-  Pewnie byli zainteresowani samym stadionem, niż terenem wokół niego, inaczej dawno by raczej wszystko przeszukali - Taki mój wniosek na szybko.
-  Czyli nic więcej, tylko sama rzeź? - Pyta Ada.
- Taak. Jeśli sprawdzi się moja teza, to odejdziemy na bezpieczną odległość, nawet gdybyśmy się teraz zaczęli czołgać. Wystarczy ukrywać energię i będzie cacy.
- A nie wydaje ci się, że ktoś mógł ich nasłać? - Podsuwa myśl Ada.
- Całkiem możliwe
- Nie ciekawi cię to?
- A ciekawi - Odpowiadam.
- To czemu nie zawrócimy?
- Bo i tak się kiedyś o tym przekonamy, świat nie jest taki duży - Le odpowiedź.
- A gdyby zaciągnąć się do nich i ich zniszczyć od środka?
- Weź nie kuś... - Odpowiadam.
- Pomyśl... Ten dziki i niczym nieograniczony proud.. - Dodała z specyficznym tonem.
- .... Kto cię tak nauczył perswadować? - Pytam zdziwiony.
- Sama, a co? - Odpowiada zdziwiona.
- Idziemy, w razie czego jest takie miejsce i gostek, do którego będziemy się mogli od razu teleportować - Mówię wbrew temu co mózg podpowiada - Zwiększmy energię, wtedy sami z zaciekawienia też wykażą nieco inicjatywy.
- To wcale nie tak, że masz lenia - Stwierdziła Ada z facepalmem.
- Wcale - Odpowiadam dumnym głosem i  przechodzim do lotu
Z początku zarówno Adrian, jak i Ada nie byli wykrywalni dla nieznanych nam agresorów, Jednak po nie długiej chwili uległo to zmianie
-Hmm? Co to? - Pyta jedna z tej trójki - Patrycja (trójkącik ^^)
- Jakieś 2 szkodniki - Stwierdził Lider - Robert.
- Zobaczmy, może jednak są godni uwagi - Wtrąciła ostatnia z nich - Zuza.
I tak oto, niebezpieczne trio również przeszło do aktywności fizycznej, co zaś nie uniknęło...
- No proszę, łaskę robię - Powiedziałem z pogardą i przyśpieszyłem.
- Stój worku na ziemniaki! - Zawołała Ada.
- Coo? - Pytam.
- Polecisz za szybko, to pomyślą, że chcesz się trzaskać - Słuszne spostrzeżenie.
- A tam, marudzenie - Machnąłem ręką i na jej życzenie zwolniłem nieco tempo.
- Grzeczne dziecko - Pomyślała zadowolona, lecąc zaraz za mną mając na twarzy coś w rodzaju ^^
Po 10 minutach lotu obie ze stron spotykają się mniej więcej w połowie drogi.
- Siema! - Woła Zuza.
- Yo - Odpowiadam bez entuzjazmu
- Hej - Wita się Ada.
- Nie mamy wiele czasu, to też spytam od razu... Co tu robicie? - Pyta Robert.
- A... My tu tak rekreacyjnie - Odpowiadam, co zaś wprawiło Adę skołowanie.
- Tak, tak. Czego to się nie robi  dla zabicia nudy! - Dodała symulując śmiech - Mogę z kolegą na stronę?
- Pewnie - Odpowiadają.
- Co ty kręcisz? - Pyta z zamiarem przybicia mi w łopetynę.
- Turlaj się z tą ręką... Wolisz im wyśpiewać, że wracasz sobie spacerkiem ze stadionu, który właśnie rozdupczyli? - Odpowiadam szeptem.
-  Dobra, zwracam honor. Co  dalej? - Pyta.
- Improwezka - Odpowiadam i wracam do "towarzyszy"
- Co wam tyle zajęło? - Pyta Patrycja.
- A wiesz, tam... Partnerka stwierdziła, że dawno nie było tego i owego, a nie lubi czekać na odpowiedź zbyt długo - Wciskam dość wiarygodny kit, trochu było śmieszkowo, ale zarazem poczułem, jak coś właśnie wzrokiem przeszywa moją duszę. Aż ślinę się przełknęło nerwowo.
- Zatem czego od nas oczekujecie? Bo raczej nie przylecieliście tu by podziwiać pogodę - Mówi znudzony całą sytuacją Robert.
- Tak właściwie, to... - Ada sama zwątpiła w swoje zamiary.
- Chcielibyśmy się spytać, czy nie moglibyście nas wziąć ze sobą, jako "rekrutów" - Dopowiadam za nią z uśmiechem na twarzy i rękoma złożonymi w "amen".
- Was? - Pyta zdziwiona Zuza.
- Nuoo - Odpowiadam, ale w trakcie  ziewania.
-  Że ty z takim wytrzymujesz... - Patrycja tym wyraziła szczery podziw względem Ady.
- Tia, sama się sobie czasami dziwię - Odpowiada starając się dopasować do nowej roli.
- Wybaczcie na chwilę, przemyślimy waszą prośbę - Wtrąca Robert i jak na zawołanie odlatują na odległość 100 metrów.
- Ekhem...! - Ada już daje o sobie znać.
- No cooo? Mówiłem, że improwezka - Czas się usprawiedliwiać.
- Ale...!  - Aż się zakrztusiła powietrzem.
- Ha, widzisz? To znak, że zrobiłem dobrze - Stwierdziłem zadowolony z siebie.
- Tylko, że teraz ta szopka będzie musiała trwać nadal.
- Zawsze możesz odegrać, że popadasz w ten czas, kiedy lepiej z Tobą nie igrać - Podpowiadam.
- Cały czas tak jest - Poprawiła mnie.
- Ale to o te takie inne chodzi... -   Tym razem już zrozumiała przekaz,,, Jako dowód podarowała mi "złotego liścia".
-  Mów dalej - Mówi, gdy udało mi się pozbierać.
- No, to jak będziesz w tym stylu samuraja, to wtedy najprościej w życiu powiesz, że zrywasz - Dokończenie ją nawet zaskoczyło.
- Nie miałeś już jak tego nazwać,  co? - Pyta zrezygnowana.
- Było kilka innych opcji, ale ta aż krzyczała o zastosowanie właśnie teraz. Od razu jak  namagnesowani "towarzysze" wracają i nowinę ogłaszają:
- Wchodzicie,  ale jeśli zawalicie okres próbny to biednie - Ogłosiła Zuza.
- Ok - Odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, udając przy tym zaciesz.

 Po krótkiej  wymianie zdań  tymczasowy przywódca polecił, by za nim lecieć. Jednak po godzinie to zaczęło się robić mdłe i nudne, więc Adrian postanowił zrównać się z Adą.

- Hejo - Zaczynam talkingowanie.
- Heej - Odpowiada - Też masz dość?
- No, jeszcze jak - Odpowiadam - Masz siłę, by pogadać?
- Na luzie - Mówi z wieelkim entuzjazmem. I tak gadali, gadali, gadaali, i gadali, że całą drogę prawie, że przegadali...
- Hej, gołąbki, żyjecie? - Do rozmowy dołącza się Patrycja.
- No, jakoś - Odpowiadam, a Ada przytakuje. - Kwestia przyzwyczajenia.
- Nooo, ja z początku to myślałam, że mnie coś strzeli, ale potem faktycznie nie było już tak źle - Mówi Pati.
- Powiedz, czemu waszym celem był akurat tamten stadion? - Idę na ryzykwizyk i pytam w miarę szeptem.
- W zasadzie to jak ktoś był nowy, to mu się tego nie mówiło, ale was jakoś polubiłam... Otóż zajmujemy się likwidacją jednostek, które nie są w stanie zdziałać nic, przeciw temu, co ma dopiero nadejść - Wyjaśnia szczegółowo.
- A co to dokładnie ma być? - Dopytuje Ada.
-  Sama nie wiem, Zuza nie lepsza. Jedynie Robert wie coś więcej, ale za każdym razem gdy próbuję poruszyć temat, on go zmienia, albo udaje, że nie słyszy - Le odpowiedź.
- To aby powiedz mi jeszcze co miało wpływ na to, że nas przyjęliście. Zwykły spontan? - Pytam.
- Daj  spokój, wiemy, że ukrywacie moc równą mi, czy komuś z pozostałej dwójki. Głupio by było, byście błąkali się bez celu - Odpowiada z uśmiechem.
-  Tak jak myślałem. Faktycznie mogliśmy nie szarżować - Le w myślach - Racja, nudno tak bez celu.
- A wiadomo już może, co jest naszym następnym celem? - Pyta z zaciekawieniem Ada.
- Teraz? Powrót do siedziby i wstępne zapoznanie was ze wszystkim - Odpowiada Patrycja. I tym samym rozmowa umiera, Pati odlatuje i znów zostaję sam z Adą.
- Wczuwasz się - Przyznałem z podziwem - Nieźle aktorzysz
- Ty nie gorzej - Odpowiada uśmiechnięta.
- Dziękówka. A tak poza tym...
- Hmm? - Pyta zdziwiona moim zachowaniem.
- Lepiej nie spuszczaj za nisko gardy, coś czuję, że to nie koniec na dziś - Odpowiadam rozglądając się na wszystkie strony.
-  Ok - Przytakuje - Ale teraz to zaczynasz się wczuwać aż za bardzo
- Łot? Nie, chcę po prosu by coś się miało stać jedynej bliskiej mi osobie, that`s all - Powiedzmy, że wybrnąłem z sytuacji.
- Taaak? - Pyta z zamiarem droczenia się.
- Dzia - Odpowiadam, przyjmując wyzwanie
- Na 100%?
- 120 - Poprawiam dumnie.
- A jesteś absolutnie pewny, że dokonałeś wyboru?
- Weź, bo Ci ograniczę TV - Ciężka artyleria z mojej strony.
- Pff, zawsze mogę sobie oglądać, jak będziesz spał - Odpowiada pewna siebie.
- Nie? Zawsze zasypiam później od Ciebie.
- Nieprawda! - Odpowiada oburzona.
- Prawda - Poprawiam - Dziś to udokumentuję
- Tak? Niby jak? - Pyta.
- Gdy wybije odpowiednia godzina będę nagrywał z fona - Odpowiadam.
- Tym tosterem? Huehuehue, bo akurat coś będzie widać - Zaśmiała się.
- Ciicho, mój przynajmniej ma możliwość nagrywania filmasów, a nie jak Twój - I tutaj zaginam ją ostatecznie.
- A tam, i tak nie będzie widać godziny bez zapalenia światła - Powiedziała sobie pod nosem.
- A co jeśli je zapalę? - Pytam
- Wtedy się obudzę
- I co dalej?
- Zginiesz - Odpowiada z wzrokiem mordercy.
-  Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Dobra, wygrałaś, sucho mi w paszczy - Mówię - Masz może pićko jakieś?
- A może, może.. - Droczenia ciąg dalszy,
- No weeeź - Błaganie-style.
- A będziesz grzeczne dziecko? - Pyta z zamiarem wyciągnięcia czegoś z torby.
- Tak, tak, taaaaak - Odpowiadam bez zastanowienia.
- To się przy okazji sama natrąbie -Pomyślała wyciągając 2 litrówkę Pepsi - Ja pierwsza!
- Pewka, jak zawsze - Przymilam się tak jak idzie
- Łap! - Krzyknęła i zarzuciła po tym, jak się napiła.
- Zrównajmy się lepiej z nimi, nie wiadomo co sobie mogą pomyśleć - Zaproponowałem i spotkało się to ze zgodą.

Zrównać się udało dość szybko, zaś po kolejnych 10 minutach wszyscy wylądowali przed masywną budowlą.
-  Wow, to jest to? - Pytam pokazując palcem na to coś.
- Tak - Odpowiada Robert.
- Nie uważacie, że jest to... Za widoczne? - Pyta Ada.
- Racja po Twojej stronie, ale o tym też pomyśleliśmy - Daje odpowiedź Zuza.
- Hmm? - Dopytuję.
- Za każdym razem gdy wracamy z misji i przekraczamy próg po 10 sekundach uaktywnia się tryb kamuflażu - Dopowiada Patrycja.
-  Że cała ta chata staje się niewidzialna? - Pyta Ada.
- Mhm - Odpowiada Robert.
-  Wasz pokój jest na lewo - Dodał wskazując na schody.
- Nasz? - Pytamy razem w tym samym momencie.
- No, nie pozabijacie się chyba, co? - Pyta zerkając kątem oka.
- No nie - Odpowiadam za Adę.

I tak każdy poszedł w swoim kierunku, czekając na nadchodzące jutro, tylko 2 wyjątki miały jeszcze ze sobą coś do przedyskutowania...

- Aby 1 łóżko?! - Ryknęła Ada na całą chatę.
- Wyluzuj, szerokie chociaż - Odpowiadam i zmęczony padam na prawą stronę - Mogę tak zostać?
- Nom - Odpowiada - Przydałyby się ciuchy na zmianę...
- Jutro pewnie coś nam dadzą - Odpowiadam z głową w poduszce.
- A swoją drogą... Jesteś dobry w łóżku? - Pyta poszturchując mnie łokciem,
- Taaak. Nie chrapię, nie porywam kołdry, nie rozkopuję się, i nie przebudzam - Odpowiadam odwracając się na plecy,
-  Wszystko co chciałam usłyszeć - Powiedziała powstrzymując śmiech.
- Co tak cieszysz michę? - Spytałem zdziwiony.
- Nic, nic - Odpowiedziała -  Śpij, od jutra zaczynamy nasze przeszpiegi.

CDN....

wtorek, 8 grudnia 2015

09.Turniej Śmierci!

Od ostatniej rozmowy między Adrianem, a Adą jedyne co było głośne i wyraźne, to cisza. Obie drużyny zaś zgodnie z planem odpoczywały, w międzyczasie przyzwyczajając się do nowo nabytych mocy, co pozwoli na lepszą ich kontrolę, czy też utrzymanie formy. Wbrew pozorom Ada też popadła w wątpliwości, co do decyzji, którą podjęła, ale jak na jej charakter przypadło - Nie wycofa się, a przez myśli wciąż przebijają się słowa oponenta. Adrian również nie jest lepszy względem wątpliwości, nawet pomimo wstępnego planu na rozegranie tego wszystkiego. Przeszkodą jednak jest to, że nie zna jej prawdziwego stylu walki, przez co wszystko może pójść w las....
- Ej, Adrian - Zaczepił mnie Ernest po uprzednim podejściu.
- No? - Pytam o co się rozchodzi.
- Skąd to twierdzenie, że poprzez tydzień nic nie robienia mamy lepiej panować nad energią? - Pyta dociekliwie.
- Uwierz, swoje widziałem - Odpowiadam przekonany i odprawiam go z powrotem.
- Denerwuję mnie już powoli to czekanie, a Ciebie, Ada? - Dodałem pod nosem, wpatrując się w okno, za którym widniało bezchmurne niebo, a na nim rzecz jasna - Słońce, jeden z największych wrogów, zaraz po schodach.  Ostatnie 2 dni przed turniejem nie różnią się niczym, w zupełności. Aż w końcu nastał ten wielce wyczekiwany przez wszystkich dzień, gdzie na wieelkim stadionie, jak i przed nim zbiera się tyle ludu, że aż się prosi o jedną atomówkę, ale mniejsza z tym, nie o to chodzi. Na stadionie w szeregu stoją poustawiane gildie. Po lewej stronie część pierwsza, a po drugiej stronie druga 11-stka. Sprawa ma się następująco : Najpierw odbędą się walki z tzw. Grupy A, następnie Grupy B. Ci którzy przetrwają, mają się zmierzyć w finałowej rundzie, czyli tzw. Batlle Royal, gdzie każdy ma na celu rozwalenie każdego, nieważne, czy będzie tam ktokolwiek z twojej gildii, ma cie to nie interesować. I tak nim się można było obejrzeć została rozpoczęta runda finałowa, której towarzyszyły w większości negatywne emocje, gdyż wielu w trakcie bitwy zaliczyło zgon, i zgodnie z regulaminem ciało umarłego musiało zostać niezwłocznie spalone, przez oponenta. Ada i Adrian powoli coraz bardziej zaczęli sobie zdawać sprawę z tego, w co się wpakowali decydując się na zamieszkanie tutaj, ale było już za późno na ucieczkę. Ze względu na ilość ofiar zrezygnowano z Batlle Royal, co widownia omal że nie wygwizdała. Ku ich pocieszy ogłoszono ostatnią walkę tego turnieju, gdzie niezależnie od wyniku i tak zwycięży ta sama gildia, więc teraz to tylko walka o honor! Nasza dwójka przystępuję na pole bitwy i póki co, to wymieniają się spojrzeniami.
- Gotowa? - Pytam, będąc już w pozie bojowej.
- Pewnie! - Odpowiada - Niezależnie od tego, co tam planujesz!
- Ooo, pamiętasz - Powiedziałem, nie ukrywając podziwu - Od kiedyś taka pamiętliwa?
- Masz pecha, że odkąd poznałam Ciebie - Odpowiada na wesoło.
- Dzięki! - Odpowiadam. Następuje cisza, i słychać tylko powiew wiatru otaczającego arenę Ada pierwsza rusza do ataku i skutecznie za pomocą powidoku wprowadza mnie w zmyłkę, w tym czasie teleportując się za mnie i sprzedaniem mi ciosa z łokcia w kark. przez co posuwam się o 2 kroki na przód, odwracam się i lecącej na mnie Adzie sprzedaję ciosa z "prawicy" w trąbę, do tego szybko z łokcia w trąbę i tradycyjnie jebudu raz z kopa w brzuch, to potem z piąchy po trąbie i tak przez około 10 sekund,  Jako puentę ponowna "prawica" z całą siłą, co odpycha Ją trochu do tyłu.
- To mi się podoba, masz okejkę! - Powiedziała wyraźnie zadowolona.
- Czemu? - Pytam, bo nie chcę mi się myśleć.
- Bo zgodnie z moją prośbą jedziesz na całego - Odpowiedziała.
- A to... No tak - Te słowa udało mi się dopowiedzieć, i natychmiastowo po tym zaserwowano ciosa kolankiem w brzuch, i z buta w trąbę, posłało mnie aż na sam koniec areny, korzystając z okazji odwracam się, i "odbijam" od ściany zyskując darmowe przyśpieszenie + do tego przejście w SSJ, teraz to leciałem jak oszczep.No ale Ona też... Po dosłownym zderzeniu się akcja dostaje ADHD i  co po chwila zderzamy się nawzajem w różnych miejscach na tej całej arenie. Aż nagle udaje mi się wziąć ją z zaskoczenia, wejść jej "z bara" w plecy i tym sposobem zepchnąć do samej ziemi, jako bonus dodać kopniaka w trąbę.
- Proszę, nie wstawaj po tym.. - Pomyślałem i posłałem w jej kierunku nie małą kulę energii, która po spotkaniu z Nią spowodowało taki wybuch, że wszystko wokół się zatrzęsło. Gdy kurz opada, okazuję się, że przed eksplozją Ada zdążyła wykonać teleportację nad arenę, tak więc nie oberwała jakoś znacząco.
- Eh... - Taki wniosek na szybko - Co jest? Nie mów, że chcesz walczyć bez trzaskania energii,
-  Nie, skąd ta myśl? - Pyta retorycznie - Mamy rozgrzewkę.
- Taak, ale niefajnie byłoby podczas rozgrzewki paść na dechy - Odpowiadam. - Wybacz. ale chcę to skończyć szybko
Ada nadal w powietrzu, a ja jak na zawołanie rozpoczynam wystrzeliwanie całej salwy kul energii w powietrze, co dziwota, żaden z pocisków nie jest nawet wycelowany w Adę, lecz dookoła niej.
- Lepiej odpocznij, bo niedowidzisz! - Zawołała do mnie pewna swojego.
- Ty się lepiej wyśpij, bo słabo myślisz! - Odpowiadam zadowolony. Po czym Ta się rozgląda wokół siebie i w końcu zdaje powagę z sytuacji.
-  To koniec - Dopowiadam, wykonuję kilka specjalnych ruchów rękoma i cała armia pocisków naciera na zaskoczoną Adę. Tym razem nie uniknęła obrażeń... Mimo tego spokojnie wylądowała, otrzepała się z kurzu i powiedziała:
- Może zaczniemy teraz na poważnie?
- No, byłaby to niezła zmiana tempa - Stwierdzam i kiwam głową na Tak. To w nagrodę dostało mi się strzała z piąchy w trąbę, potem to samo, ale w brzuch, z łokcia z plecy, co posłało mnie na ziemię, no ale od razu uskakuję przed kolejnym atakiem, który miał być z buta, od razu do tego robię kilka salt w tył, by się oddalić na trochę.
- Ładnie podszlifowałaś prędkość, ale popracowałbym jeszcze na siłą ciosu - Pochwalam ją.
- Sorka, ale nie bawię się w kłamstewka! - Odpowiada, nie zwracając kompletnie uwagi na część pochwalającą. Rusza na mnie biednego, na kila centymetrów przede mną znowu teleportuję się za mnie, zasadza mi z łokietka w karkówę, i do combosa próbuje dodać kopa w ryjec, ale na jej nieszczęście trafiamy się z butaprena nawzajem,  niespodziewanie (dla mnie) dokłada mi prawego sierpa, przez co padam na ziemię, uskakuję w lewo, i od razu ruszam na nią i zadaję cios z dyńki w dyńkę. Ada dość szybko wraca do zdrowych zmysłów, i ciosem prawilności z oburącz wbija mnie w ziemię i nawala tysiącami pocisków energetycznych, Gdy stwierdzam, że mi starczy teleportuję się trochu nad nią i robię to samo, ale bez marnowania energii na pociski takiego kalibru. Ta po kilku sekundach z hukiem wraca na powierzchnię.
- Wiesz co? Masz racje, kończymy to teraz - Stwierdziła, najwyraźniej mając już dość. Przyjęła pozę, i zwiększyła moc do maksimum,
- Jesteś pewna? - Pytam i przystępuję do tego samego.
- Tak.  Nie przegram! - Odpowiada i wystrzeliła swój atak.

Ja nie pozostaję bierny i zaraz po Niej wypuszczam swój atak ^^

Oba ataki zderzają się z charakterystycznym bum, i siłują się między sobą.


- Drapaj rdze! - Krzyknęła podirytowana i jeszcze bardziej zwiększyła moc, przytłaczając mój biedny atak.


- Dzięki, ale nie tym razem! - Odkrzykuję i szala zwycięstwa przechodzi na moją stronę.


- Nudzisz! - Wysila ponownie gardło Ada i w końcu dała z siebie wszystko.


- No ładnie... - Stwierdziłem na widok uginających mi się mimowolnie kolan - Nie zamierzam zginać!


Atak Ady zostaje całkowicie zneutralizowany, a ja na sekundy przed zderzeniem się mojego ataku z nią teleportuję się przy Adzie i zabieram ją z pola rażenia. Po całej akcji podkaszam ją, wytwarzam za pomocą energii dysk, który przecina raczej wszystko. Przykładam go jej do szyi, by za chwilę...
-  Oddaję walkę! - Wypowiadam głośno w kierunku tzw. Sędziego. Tym samym puszczając oczko w stronę Ady.
- A-Ale... Jesteś pewny?! - Pyta zdezorientowany sędzia.
- Tak jest - Odpowiadam wracając z SSJ do normalnego stanu.
- Wstajesz, czy tak zostajesz? - Pytam żartobliwie po podaniu ręki.
- A jak myślisz? - Pyta retorycznie i przyjmuje pomocną dłoń.
- To był ten Twój plan? - Pyta na serio stojąc już na równych nogach, bez mojej pomocy.
-  Szczerze? Nigdy nie było żadnego planu - Odpowiadam z wyszczerzem.
- C-Co? - Pyta mając przy tym oczy jak 5 złoty - Ale wcześniej mówiłeś, że masz...
- Aj tam, to miało mi tylko dać gwarancje, że też  pójdziesz na całość - Odpowiadam strzepując z niej kurz.
- Zatem... Cały turniej zwycięża Ada!! - Komentator jak ryknął, to się przewalić szło.
- Co ty, z Archiwum X jesteś? - Pytam ją.
- Czemu? - Pyta zdziwiona.
- Bo nazwiska nie podałaś - Odpowiadam.
- Ty nie lepszy! - Odpowiada i przybija mi w szczepionkę.
- Tak, tak, tak - Przytakuję - Idź, nagroda czeka.

Wszystko fajnie, pięknie. Walka zakończona po Adriana myśli, Ada z lekkim uśmiechem odbiera nagrodę, w postaci 15.000 zł, oraz zapas  specjalnych leków, które po zażyciu na chwilę przed śmiercią są w stanie przywrócić do stanu przed bitwy. Wszyscy się pożegnali i zaczęli rozchodzić. Ja z Adą byłem już poza stadionem,
- Noo, to gratuluję! - Przerywam ciszę i poklepuję ją po ramieniu,
- O co Ci chodzi, przecież oddałeś walkę - Mówi  lekko zmylona..
- Prawda. Ale gdybym zwlekał kilka sekund dłużej, pokonałabyś mnie, seryjnie, patrz. Nawet teraz uginają mi się kolana - Odpowiadam - Nie wiem jak Ty, ale ja dałem z siebie więcej niż 100%
- Heh, miło - Skomentowała, ale nagle przystanęła i oboje odwróciliśmy się w stronę stadionu  z ludźmi, gdzie dosłownie po paru sekundach trafia 5 różnych pocisków, o mocy równej naszej. Gdy te się zderzają, jedyne co widać, to światło.

CDN...