piątek, 19 sierpnia 2016

16. Ewakuacja

-Wstawaaaaaj! - Tym sposobem Ada budzi Adriana natychmiastowo.
- Bawi cię to?! - Odpowiada chwilę później z udawanym gniewem Adrian.
- Tak - Odpowiada mu z dumą Ada - I nic mi za to nie grozi.
- Cwaniaara - Tym sposobem Adrian kwituje całą sytuacje i zmierza ku lodówce... Tymczasem Zuzka i Patrycja już oporządzone dołączają do Ady.
- Hejoo -Wita  je Ada.
- Jak tam? - Zapytuje Patrycja.
- Doobrze - Odpowiada jej Ada.
- Nie zgubiłaś dzisiaj czegoś? - Pyta Zuza, nadając specyficzny ton swej wypowiedzi.
- Nie, w przeciwieństwie do Ciebie - Odpowiada jej Ada, puszczając jej przy tym oczko i tym samym zamykając całą rozmowę
- Tak na poważnie - Wszczyna Patrycja - Co robimy?
- Gadaj z majstrem - Odpowiada jej Ada, mając na myśli Adriana.
- Wiesz, jesteście tak blisko, że uznała Cię za jego prawą rękę, oraz i półkulę mózgu - Zażartowała sobie Zuza.
- Daruj sobie - Komentuje bez namysłu Ada..
- Saiyańska kanapka nadchodzi, żołąduńku - Adrian w tym czasie robi sobie odpowiedni klimat do spożycia swego wytworu. Z racji tego, że jest to żarłok, po 3 minutach po kanapce ani śladu - Mieli racje z tym całym "co piękne, nie trwa wiecznie".
Po tych słowach wszyscy  zbierają się przed domem i rusza debata...
- To co, jak, kiedy, gdzie? - Wypytuje Zuza.
- Co Ci tak śpieszno? - Pyta Adrian - Nie pali się.
- Poczuj oddech śmierci, to zrozumiesz - Odrzekła mu Zuza.
- Mooże - Przytaknął Adrian, dla spokoju -  Macie jakieś pomysły, czy mam przejść do rzeczy?
- Przechodź - Popędza Zuza.
- Z tego co zauważyłem, to jest w tej chatce przejście do kanałów, nie? - Pyta Adrian.
- No jest - Odpowiada Patrycja - Ale co chcesz z tym zrobić?
- Będziemy poruszać się pod ziemią - Oznajmia Adrian - Tak długo jak to możliwe
-  Nie będzie to wtedy tak, jakby szli za nami jak po sznurku? - Pyta Ada po załączeniu wątków.
- Gdy zejdziemy na sam dół rozwalimy wejście - Proponuje Zuza - Samo przebicie się im trochę zajmie.
- Bomba - Stwierdza Adrian - Popakujcie z lodówy wszystko do toreb i ruszamy od razu.
A w tym czaasie...
- No, jesteś w końcu - Woła zniecierpliwiona Ania do Piotra, który wcześniej został posłany po gazetę, która jakimś cudem nadal ma się dobrze.
- Proszę Cię bardzo - Wręcza uprzejmie zniecierpliwionej Anii, a reszcie zaś bez słowa, by ostatecznie przysiąść i zatopić wzrok w...Czymkolwiek co tam jest. I w momencie gdy wydawać mu się mogło, że lada moment tą gazetę zje, nagle w oko rzuca mu się ciekawy artykuł - Ej ludźki, słuchajcie to
- Co tam masz? - Pyta Robert.
- Paweł - Zwraca się do niego Piotr - Pamiętasz jak wyrażałeś opinię o rzekomo bezpiecznym mieście?
- No - Przytakuje - I co z tym niby?
- Tutaj trochę tego o tym jest - Odpowiada mu Piotr z wyższością w głosie, jako iż okazja się nadarzyła.
- Pokaż to - Po tych słowach Pawłowi zostaje do rąk przekazana gazeta, a on sam zatapia wzrok w artykule.
- I? - Dopytuje Robert.
- Jakimś przychlastom chciało się na własną rękę zaimportować z Japonii sprzęt, oraz parę osobników, co ogarnia angielski i dzięki temu miasto w dowolnej chwili może przejść w stan jakby go w ogóle nie było - Odpowiada mu z niedowierzaniem Paweł - Niewidoczne i niewyczuwalne, w 1 chwili.
- Ok, to już się mija z logiką - Stwierdza Piotr - A jest coś wspomniane o zjawisku konfliktu wewnętrznego?
- Nie wiele - Odrzeka Paweł - Tylko tyle, że pokoju ma strzec sztuczna inteligencja, o poziomie mocy tak wielkim, że nikt nie ma nawet  co myśleć o stawianiu im czoła.
- Serio? - Pyta z zażenowaniem Ania - Skąd mają pewność, że absolutnie nikt?
- Pewnie posłużyli się satelitą i przeskanowali cały glob - Rzuca twierdzeniem Piotr - Najlogiczniejszy wniosek.
- To co robimy z tamtymi? - Wtrąca się Robert.
- Adrianem? - Pyta Paweł - My chcemy przeżyć w tym świecie, oni również.
- Więc? - Dopytuje Ania.
- Zapewne nic nie wiedzą - Stwierdza Paweł - Więc zagonimy ich w to samo miejsce, gdzie i my zmierzamy.
- Dobra - Wtrąca się Piotr - Gdzie to dokładnie jest?
- Jeśli wierzyć temu co tu piszą, to na środku Bałtyku ma być położona  "sztuczna" wyspa - Odpowiada Robert po rzuceniu okiem na świeżo upieczonego newsa.
- Czemu tak daleko od lądu? - Pyta zdziwiona Ania.
- Nie ma większej potrzeby by miało się to znajdować blisko lądu - Odpowiada jej Paweł - Wszystko jest na miejscu,  a jak już ktoś wychodzi, to na własną odpowiedzialność.
- Brzmi sensownie - Komentuje Piotr - A nie lepiej by ich jednak poinformować, że mamy pokojowe zamiary?
- Za nudno być nie może - Odpowiada Robert.
- Prawda - Potwierdza Paweł - Do tego gdy będą czuli zagrożenie, to raczej nie ma mowy by się ociągali.
- Czyli pozostaje ich tylko nakierowywać? - Pyta Ania.
- Dokładnie - Potwierdza Paweł - Na całe szczęście nie jest to daleko.
- Racja - Potwierdza Piotr - Z aktualnego położenia to kwestia 2 dni, jak się postaramy.
-  Nie śpieszy nam się nigdzie - Rzuca Paweł - Zejdzie na to tydzień, to nic się nie stanie, a chcę im nieco strachu napędzić okazyjnie.
- Jaak tam chcesz - Odpowiada zrezygnowany Piotr.
- To byle do jutra - Podsumowuje Robert. A tymczasem....
- I jak taam?! - Pyta donośnym głosem Zuza.
- Można schodzić - Odpowiada Adrian po powrocie z podziemi - Mamy jakieś oświetlenie?
- Świeczki i zapałki - Odpowiada Zuza - Nie wiele.
-  Nie fajnie - Stwierdza Adrian - Mam jeszcze zapalniczkę, wypadła kiedyś Robertowi ze spodni, powinna długo wytrzymać.
- Dobra, idź po resztę - Proponuje Zuzolina - Lepiej nie tracić czasu.
- Okok - Adrianowi 2 razy nie trzeba powtarzać, od razu  przechodzi do wykonania zadania.
- O hejo - Rzeczą Ada i Patrycja na widok Adriana w drzwiach.
- Dobra, pocahontasy - Przemawia Adrian - Zwijamy się stąd zanim zacznę korzystać z tego, że jesteśmy w dość haremowej sytuacji .
- Co to za nazewnictwo nowe? - Pyta zaskoczona Patrycja tuż po  opuszczeniu pokoju.
- Mi pasuje - Stwierdza zadowolona Ada.
- Spontanicznie - Odpowiada Adrian  i po niespełna 2 minutach znajdują się przed Zuzą we własnej osobie.
- No, w końcu - Przemawia zniecierpliwiona Zuza.
- Masz  te świecidełka? - Pyta ją Adrian.
- Maam - Odpowiada dumna Zuza.
- Chatka zostawiona na niewidzialnym trybie? - Pyta Ada.
- Taak - Odpowiada Patrycja i po tych słowach  cała ekipa bez pitu-pitu znalazła się w podziemiach.
- Fujka - Stwierdza Ada - Przydałoby się wywietrzyć.
- Nie idzie - Odpowiada zawiedziony Adrian.
- Wieem - Odrzekła Ada
- Dużo nas czeka podróżowania w ten sposób? - Pyta tym razem Zuza.
- Zależy jak długi jest ten kanał - Odpowiada niepewnie Adrian - Zawsze jest opcja, że napotkamy rozwidlenie, wtedy będzie do pomyślenia.
-  Może moglibyśmy powooli lecieć? - Proponuje Ada.
- Fakt że jesteśmy pod ziemią by w sumie na to pozwalał... - Przemawia Adrian - Ale lepiej jak najpóźniej dać im znać w jakim kierunku się poruszamy.
- Damy radę! - Zarzuca Zuza na zachętę, która wywołała u każdego uśmiech, z którym podążyli dalej, bez świadomości z tego, co będzie miało miejsce...

CDN.

wtorek, 14 czerwca 2016

15. Twarde Negocjacje

- To zaczynaj - Przemawia Ada do Roberta.
- Czemu ja? - Pyta Robert.
-  Bo dobrze byłoby znać podstawę tych negocjacji - Odpowiada Patrycja.
- Proste - Przemawia Robert - Macie mnie wypuścić i nie robić mi tyłów
- Byś Ty potem wrócił z tamtymi i intymnie zapoznał nas z ziemią? - Pyta na wpół rozbawiony Adrian - Może jakieś inne żądania??
- Yyyy - Robert łapie zawiechę - Nie bardzo.
- Nie fajnie - Skomentowała Ada - Pomysły?
- Tak - Odpowiada Adrian - Narada
- Porób sobie bekane abecadło - Proponuje Zuza powoli znudzonemu Robertowi.
- Weź, nie przy ludziach - Odpowiada jej - Jak się to skończy, to będę bekał całą drogę.
- Ok - Komentuje Zuza, a narada nadal trwa, a w tym samym czasie - Ale skoro tak, to wcale nie możesz bekać.
- Czemu niby tak? - Pyta zdziwiony Robert.
- Bo też jesteś człowiekiem, nie? - Pyta go Zuza.
- A jak widać? - Pyta retorycznie Robert - No i co z tego?
- No bo mówisz, że nie przy ludziach - Przemawia Zuza - Skoro tak, to nie możesz bekać nawet, jeśli będziesz sam.
- Sprostuj to - Robert prosi błagalnie, czując że chłonie te wszystkie głupoty jak gąbka.
- Ty to człowiek - Zaczyna Zuza - Nie możesz sobie bekać, bo sam powiedziałeś, że nie przy ludziach.
- Wiesz co? - Pyta zrezygnowany Robert.
- Co? - Pyta nawet zaciekawiona Zuza.
- Walić to co powiedziałem - Stwierdza zrezygnowany i rozpoczyna bekane abecadło, a tym czaaaasem.
- Koniec tego dobrego - Postanawia Paweł - Idziemy
- Wyluzuj, ma jeszcze 4 godziny na powrót - Wtrąca Ania.
- Dokładniej, to 3 i 50 minut - Poprawia Piotr.
- Nie czujecie, że nic się do cholery nie dzieje? - Paweł pyta, zapominając o logice w pytaniu - Pewnie go trzymają w szachu.
- Nie wiesz - Odpowiada mu  Ania - Może nie chce robić hałasu.
- Weź że powiedz coś mądrego - Paweł pokornie prosi Piotra o słowa wsparcia.
- Jej wersji nie należy wykluczać, nie od razu - Odpowiada mu Piotr z założonymi rękoma i pełną powagą w głosie - Poczekamy 2 godziny, jeśli do tego czasu nie wróci, to zrobimy to po Twojemu.
- Dobra - Paweł jakoś przystaje na ten warunek i zrezygnowany siada przy palącym się ognisku - Nie zdziwcie się potem, jak zastaniemy trupa powieszonego na sznurku od prania.
- Przestań krakać, to będzie dobrze - Docina mu Ania - Tak w ogóle, to słyszeliście że jest niby miasto ogrodzone od reszty świata?
- Murem, którego nie da się ani przelecieć, ani rozwalić? - Pyta rozbawiony Paweł - Słyszałem coś o tym picu na wodę.
- Skąd pewność, że to pic? - Pyta Pawła Piotr.
- Teraz jedyne co mogłoby zapewnić trwałe schronienie, to pole siłowe, czy coś w tej podobie - Odpowiada mu pewny swego Paweł - A weźmy pod uwagę fakt, że społeczeństwo słynie z konfliktów wewnętrznych.
- To lepiej się przenosić z miejsca na miejsce? - Pyta Ania.
- Albo znaleźć coś stałego, na jakimś odludziu - Proponuje Piotr.
- Lub wyeliminować wszystkich tych, którzy mogą nam zagrozić - Dopowiada Paweł.
- Co Ty taki nastawiony na te zabijanie? - Pyta nie kto inny, aniżeli Ania.
- Najlepszą obroną jest atak - Odpowiada jej bez zastanowienia - Poza tym nie mogę sobie pozwolić na zgon, dopóki nie zmyję plamy na honorze.
- Znów o tym remisie? - Pyta znudzony Piotr, a Paweł tylko daje mu do zrozumienia wzrokiem, żeby się opamiętał w słowach, Biedak szuka na szybko wsparcia u Ani, która tylko wzruszyła ramionami od niechcenia - Jak tam chcesz,
- Wiem, przeginam - Przemawia Paweł, po około 5 minutach ciszy - Ale gdy tracisz wszystko co dla Ciebie ważne, wtedy pozostaje jedynie bronić dumy, której nikt nie może Ci odebrać.
- Ło, co Cię nagle tak wzięło? - Pyta zadziwiona Ania - To nie tak, że z kimś tę dumę utożsamiasz?
- Może.. - Odpowiada jej Paweł - Jak tam stoimy z czasem?
- Wyluzuj - Odpowiada Piotr - Przegadaliśmy może 15 minut, klapnij sobie gdzieś.
- Brzmi sensownie - Przyznał, po czym uśmiechnął się pod nosem i usiadł na trawie - Gdybym przysnął, to obudźcie, dobra?
- Luz - Odpowiada i Piotr i Ania, takie synchro.
- Co o tym myślisz? - Ania pyta Piotra, gdy po Pawle widać, że zasnął.
- O wszystkim, czy o tym, co najpewniej będzie mieć miejsce? - Pyta Piotr.
-  O tym drugim - Naprowadza Ania.
- Niepotrzebne mordobicie, jak zawsze - Chłopak stwierdza bez-entuzjastycznie -  Ale liczy się, by przetrwać.
- Taak - Potwierdza Ania.
-  A Ty co o tym myślisz? - Pyta Piotr, tak dla zamiany ról.
-  Trudno mieć myśli przeciwne do Twoich, o ile nie jest się psychicznie chorym - Ania odpowiada dość prosto
- No tak - Przyznaje Piotr, który liczył na bardziej rozbudowaną wypowiedź. A my wracamy do negocjujących.
- Długo jeszcze? - Pyta zmęczony Robert.
- Nie - Odpowiada mu Ada - Koniec już.
- No to słucham - Rzecze Robert.
- Wypuść ją wolno - Odpowiada Patrycja.
- Serio? - Robert nie spodziewając się niczego więcej wkłada to pytanie tyle pogardy, ile ma w pakiecie.
- Czekaj - Wcina się Adrian - Wracasz do swoich i dajecie nam 3 dni, nim cokolwiek postanowicie.
- Czemu akurat 3? - Pyta Robert.
- Lubimy liczby nieparzyste - Odpowiada też Adrian, by nie wzbudzić wątpliwości.
- To jak? - Pyta Ada.
- Phew, dobra - Robert przystaje na warunki i puszcza Zuzę wolno, a ta od razu podbiega do Ady i Patrycji.
- Coś jeszcze, czy się zwijasz? - Pyta Adrian - Mam podły humor, lepiej uważaj.
- Nie, nic - Odpowiada Robert z zamiarem odwrócenia się - Do następnego.
- Izi - Pomyślał sobie będąc już dostatecznie daleko.
-  Dziękuję wam - Powiedziała w kierunku wszystkich, z szklanymi oczyma.
-  To normalne, w rodzince - Odpowiada jej rozpromieniona Ada.
- Nooo - Patrycja popiera jak najbardziej wypowiedź poprzedniczki.
- A Ty? - Zuza pyta stojącego odwróconego plecami do nich Adriana z rękoma w kieszeniach od spodni i lekko spuszczoną głową, po minucie drętwoty i ciszy - Co jest?
- Wszystko to moja wina - Odpowiada jej Adrian w pełni poważnie.
- Co Ty mówisz? - Pyta zdziwiona Patrycja, a Ada tylko się przypatruje.
- Nikt z nas nie jest winny - Wypowiada się Zuza - Gdybyś został ze mną, wtedy mogłoby się skończyć o wiele gorzej.
- Prawda - Adrian zgadza się jak najbardziej - Ale równie dobrze mogłem zbagatelizować samego Roberta i zabrać Cię ze sobą.
- Ale wtedy uciekł by do tamtych...! - Wtrąca się Patrycja.
- To fakt - Ada popiera przedmówczynię.
- Nie oszukujmy się - Przemawia Adrian - Nawet jeśli by nawiał, to nie na tyle, byśmy nie byli w stanie go złapać...
- Przestań! - Zuza nie wytrzymuje całej tej sytuacji i dość gwałtownie bierze Adriana w objęcia - Wszystko się dobrze skończyło, nie myśl o tym, co by było gdyby.
- Tak chyba będzie najlepiej - Adrian stosuje się do zalecenia, a Ada i Patrycja dołączają w tym czasie do przytulaska, który może pochłonął z 2 minuty czasu,
- Ej, właśnie - Zuza sobie przypomina o czymś - Czemu akurat jako warunek podaliście 3 dni?
- Da to nam wystarczająco czasu, by opuścić to miejsce - Odpowiada jej Patrycja.
- Pieszo - Dopowiada Ada.
- A co z domkiem? - Pyta zaskoczona Zuza.
- Jeśli nie pójdą na niego szturmem, to go przejmą - Odpowiada jej Adrian - Pomyślimy za dnia, teraz lepiej będzie trochu odespać.
- Taak - Ada będąca już w objęciach Adriana reaguje na propozycję entuzjastycznie i chyba najbardziej żywo.
- Na pewno możemy? - Pyta zaniepokojona Zuza.
- Spokojnie - Odpowiada Adrian - Znam Pawła na tyle. Nie lubi niehonorowych zagrywek.
Po powyższych słowach cała trójka po kolei podąża do swych współdzielonych pokoi. Zuza wymęczona wszystkimi wydarzeniami bez słowa pada na łóżko i w mgnieniu oka traci kontakt z rzeczywistością, Patrycji nie pozostało nic, tylko ją okryć i dołączyć, po lewej stronie. A u pozostałej dwójki...
- Lol - Przemawia Adrian patrzący w ścianę, siedząc w tym czasie na prawej krawędzi łóżka,
- Co? - Pyta  Ada, będąca już w łóżku
- Za dużo wrażeń jak na jeden miesiąc - Odpowiada jej Adrian, mający już uśmiech na twarzy,
-  Których? - Pyta zadziornie Ada.
- Ty już wiesz - Adrian odpowiada w ten sam sposób, zajmuje swe miejsce po prawicy łóżka i gasi ładnie światło.
- Wiesz co? - Przemawia po chwili Ada.
- Nie, zaskocz mnie - Odpowiada jej Adrian.
- Wtedy, gdy na dachu wziąłeś winę na siebie, to...
- To co? - Pyta Adrian, zdziwiony nawiązaniem do tej sytuacji.
-  Cały ten czas sprawowałeś się na medal, nie mogłeś przewidzieć co i kiedy się stanie... - Dopowiada Ada.
- Było, minęło - Kwituje Adrian, łapiąc Adę za rękę - Nie myśl już o tym.
- Mhm - Ada przytakuje i oboje zbliżają się do siebie, w celach przytulaskowych. - A pomożesz?
- Jak zawsze - Adrian odpowiada i przy wykorzystaniu elementu zaskoczenia wręcza Adzie nie taki mały, ale i nie taki duży pocałunek.
- Ojoooj - Wydusza z siebie po chwili Ada.
- Co, co, coo? - Pyta Adrian, któremu znikąd sen się objawił.
- Ty to masz jednak niezawodne metody - Odpowiada mu Ada i ponownie się przytula - Śpimy.
- To dobranoc i śpij słodko - Przemawia Adrian, już z na pół przymkniętymi oczyma.
- Dobranoc, Ty też - Odpowiada mu Ada i  po niespełna 20 minutach słychać już jedynie oznaki, wskazujące na sen obu osobników. Przenieśmy się jeszcze do Pawła i ekipy...
- No,w końcu! - Przemawia Ania, na widok lądującego Roberta.
- Co Ci tyle zajęło? - Od razu przepytuje go Paweł.
- Małe negocjacje - Odpowiada mu Robert.
- Wnioskuję, że celem było tylko to, byś odzyskał wolność? - Pyta, ale tym razem Piotr.
- Raczej nie inaczej - Odpowiada Robert.
- Coś przydatnego? - Pyta Paweł, pożądający konkretów.
- W przeciągu 3 dni coś się zmieni - Odpowiada Robert - Tylko tyle wiem.
- Hola, jakich 3 dni? - Pyta Ania.
- Miałem jedną z nich jako zakładniczkę - Tłumaczy się Robert - Taki był ich warunek, za puszczenie mnie z gwarancją, że nikt mnie nie zgarnie po drodze.
- 3? - Paweł przechodzi do rozkminiania - Ciekawe.
- Co tu ma być ciekawego, najpewniej  uciekną - Wtrąca Piotr.
- Choćby uciekli, to i tak daremne - Odpowiada zadowolony Paweł.
- Co masz na myśli? - Pyta Robert.
- Niezależnie w którym kierunku by nie poszli, jest nas wystarczająco, by się rozdzielić i ich namierzyć - Odpowiada Paweł.
- W pojedynkę? - Pyta Ania, licząc że Pawłowi coś się poprzestawiało.
- Tak - Odpowiada jej - Nie będzie wchodzenia z nimi w szranki, ale zabawa w kotka i myszkę, to jak najbardziej.
- No to... 3 dni fajrantu? - Pyta Robert.
- Najlepiej będzie, nigdy nie wiadomo ile aktywności fizycznej nas czeka - Odpowiada Paweł - - Ja już swoje odespałem, teraz wy
- Dobra - Paweł nie spotyka się z sprzeciwem i w związku z tym po 30 minutach jest jedyną, nie chrapiącą jeszcze osobą - Pokaż, jaki jesteś sprytny, reprezentancie elity...

CDN...



wtorek, 10 maja 2016

14. Dzielenie skóry na niedźwiedziu.

Od wydarzeń z rozdziału poprzedniego minęły 2 dni, podczas których u Roberta odnotowano brak progressu, a u Pawła zaś jedyne co odnotowano, to podniesione ciśnienie.... W wolnym czasie obie ze stron oddawały się morderczym treningom, z tą różnicą, iż u naszych "pozytywnych" (tak ich nazwijmy)  miał miejsce podział na pół - 2 osoby trening, 2 trzymanie Roberta na celowniku, Mimo wszystko nie odstawali od drużyny przeciwnej, gdyż przeciwnicy swój posiadany "luz" marnowali tym, że szybciej dawali sobie spokój.  Na końcu do treningu dołącza się  i Robert, mający wstępny plan na wydostanie się z niewygodnej sytuacji. Teraz mamy właśnie noc, między godziną 4-5 z środy na czwartek. Wartę (siedząc na krzesełkach)  dziś trzymają Adrian i Zuza. Wszystko byłoby okej, gdyby nie...
- Wbrew pozorom nie jest tak źlee - Mówi zadowolony Adrian
- Mówisz? - Zuza pyta retorycznie - Od północy nic się nie działo
- Tak - Odpowiada już źle łączący wątki Adrian
- Po co tu tak właściwie  jeszcze siedzimy? -  Pyta Zuza, a w tym czasie Adrian nie mógł powstrzymać się od rozdziawienia paszczy tak, jak gdyby chciał człowieka połknąć - Przecież śpi
- Pozory mogą mylić - Odpowiada  jej Adrian wskazując na zapalone światło w pokoju - Coś tu kręci.
-  Wróć lepiej do reszty - Sugeruje Zuza - Nie byłoby fajnie, tym bardziej, że śpią
-  Dobrze gadasz - Popiera  zaspany Adrian - Gdyby co, to zwiększasz energię i grasz na czas, oki?
- Oki - Zuza przystaje na warunek, a Adrian jak raz nie używa teleportacji, bo nie ma jak, więc przełącza się na tryb ninja i stara się poruszać bezszelestnie, mimo iż nie dzieli go duża odległość do "punktu" docelowego. A tu jednaak...
-  Dobrze,  zostaw ją samą, zostaw - Powtarzał sobie zadowolony Robert, któremu na dobrą sprawę się nie lada poszczęści, o ile nic z reszty planu  nie pójdzie w łeb. Adrian w tym czasie zdążył dostać się do swojego pokoju, stanął pod drzwiami i nasłuchiwał jakichkolwiek sygnałów wskazujących na aktywność fizyczną. W pokoju niestety panowała ciemnia.... Gdy się odsunął kawałek do tyłu zahaczył 2 palcami o szklankę, która nieszczęśliwie upadła i uległa rozbiciu, na wskutek czego przebudziła się Ada.
- Co się stało? - Spytała rozespana
- Szklance się stłukło - Odpowiada jej szeptem Adrian - Nie wstawaj.
- Co się dzieje? - Ada tym razem pyta również szeptem
- Roberto przeszedł do działania - Odpowiada jej Adrian - Czekaj
-  Co robisz? - Pyta zdziwiona Ada.
- Teraz już nic - Odpowiedział świecąc sobie telefonem - Szkiełka uprzątnąłem, możesz wstać.
- Choć tuu - Namawia Ada, której nie bardzo chce się wstać.
- Dalej, skoczymy tylko po Pati i tu wracamy - Namawia Adrian.
- Nie możesz iść sam? - Pyta Ada, powstrzymując ziewnięcie.
- No nie bardzo, wstajemy - Adrian dopowiada i pomaga Adzie stanąć na równe nogi.
- Jak Ty się martwiisz - Skomentowała Ada symulując zdziwienie
- A dziwisz się? - Pyta Adrian, kontrolujący odpowiednio poziom powagi, oraz humoru.
- Nie, nie - Ada odpowiada i łapie Adriana za dłoń.
- Teraz powoli - Mówi szeptem Adrian, gdy znajdują się już przed drzwiami do pokoju Patrycji - Wchodzim.
Drzwi zostały otwarte na tyle cicho, że nie jeden włamywacz by się zrobił zielony z zazdrości... Siła przypadku. Ku uciesze oboje "wizytatorów" Patrycja znajdowała się w łóżku, śpiąc w na tyle fajny sposób, że aż żal było budzić, w końcu jednak Ada podchodzi i w trymiga Patrycja obudzona, ale tak samo jak Ada pyta:
- Co się odwala? - Pyta na pół przytomna.
- Bierz laczki i choć - Odpowiada Adrian - Zaraz Cię wtajemniczymy.
- Niech to lepiej jest ważne - Patrycja ostrzega, jeszcze nim zdążyli dotrzeć z punktu B z powrotem do punktu A.
- Siadej i słuchej no - Przemawia Adrian do Pati, gdy cała 3 siedzi już na krawędzi łóżka.
- No, słucham - Informuje  Patrycja. i Adrian dość na skróty, lecz zrozumiale tłumaczy wszystko od A do Z, a słuchająca Patrycja przyjmowała jak gąbka wodę.
-  Zakumałaś? - Pyta Ada, widząc na twarzy Patrycji widoczny proces myśleniowy.
- Taak - Odpowiada Pati - A co z Zuzą?
- Właśnie myślałem, by sprawdzić - Odpowiada jej Adrian - Dacie radę, w razie czego?
- On jest jeden, my dwie przecież - Odpowiada oburzona pytaniem Pati - Idź, pędem
- Doobra - Adrian przyjmuje komendę i rusza, jednakże przez niedospanie zapomniał nieco o dyskrecji...
- Klnę się na wszystko, że więcej razy na taką wartę nie idę - Stwierdza sobie w tym czasie Zuza - Przez 5-10 minut coś się może działo, ale nic poza tym... Meh
- Jak nie zasnęła, to chyba jej coś zasponsoruję w dzień... - Rozmyślał sobie po drodze Adrian, będąc już za półmetkiem,
- Jak ten czopek przyjdzie, to mnie przytuli i ktoś tu na zastępstwo przyjdzie - Pomyślała sobie twardo Zuza - Zimno się robi
- Jak to się uda, to się nawet ucieszę, że mam na sobie te workowe spodnie -  Pomyślał sobie Robert zbliżając się do niczego nieświadomej Zuzy. Dlaczego? Ponieważ Roberto się prześlizgnął  jak ninja, gdy Adrian przebywał jeszcze z Adą i Patrycją w pokoju, determinacja doprowadziła go aż  poza drzwi wyjściowe, które zaś otworzył na tyle precyzyjnie, że jedynie lekko zaskrzypiały.
- Awsiom - Stwierdził po jeszcze dokładniejszym ich zamknięciu. Na korzyść działał mu brak oświetlenia na poziomie parteru, i wgl. ziemi wokół całego domostwa, światła miały możliwość palenia się jedynie w pokojach i na dachu domu, a przypadek sprawił, że pokój z którego patrolowała Zuza znajdował się zaraz pod dachem... :/
- Zamknę to cholerne okno, będzie bez zmian - Pomyślała sobie i podeszła, by je zamknąć. Niestety w momencie gdy chwyciła za "klamkę" (Autor bogaty leksykalnie, ale bardziej w angielskim :v) zza spod parapetu (Tego zewnętrznego) wyłania się Robert i 2 szybkimi ruchami obezwładnia  biedną Zuzę i zatyka jej twarz jedną ręką, by nie była w stanie nikogo wezwać... Szkoda aż, że biedna w tej sytuacji nie mogła się skupić na tyle, by zwiększyć swą moc i tym samym dać do zrozumienia reszcie, co się święci. Robertowi wraz z "kartą przetargową" udaje  się zmienić lokację na bardziej dogodną, a dokładniej jest to dach, którego powierzchnia oczywiście była kwadratem.
-  Kurde, niewygodnie - Stwierdził, po czym wygrzebał z kieszeni taśmę klejącą i zakleił Zuzie twarz, następnie posadził ją na ziemi i od razu w  tej samej ręce utworzył dysk, który z niczym się nie pierdzieli i tnie wszystko, a do tego nie wymaga on od użytkownika energii, więc Zuza w potrzasku... Adrian tymczasem zdążył już dojść do smutnej prawdy i wraz z Adą i Patrycją przeszukują cały dom co do grosza nawet się nie spodziewając, że oba cele do znalezienia znajdują się na dachu.
- Gdzie może być?! - Krzyknęła wyraźnie przejęta całą sytuacją Patrycja.
- Ciekawsze jest to, jak on to zrobił - Zastanawia się Ada - Adrian, co myślisz?
- Nic - Odpowiada jej zatrwożony chłopak - Z pozycji z której był obserwowany nie miał opcji, o ile nie przysnęła.... Mógł jedynie prześlizgnąć się przez cały dom i wziąć ją z zaskoczenia od zewnątrz..
- To co robimy? - Pyta Patrycja, cała w nerwach.
-  Nie wiem, kurde!  - Adrian odpowiada powoli tracąc cierpliwość do całej sytuacji - Wy zerknijcie czy nie jest widoczny z zewnątrz, ja tu jeszcze przepatrzę.
-  Dobra -  Ada gdyby sytuacja pozwalała, to by wręcz zasalutowała, ale obyło się bez tego.
- Uważaj - Dopowiada Patrycja i od razu  obie ruszają w stronę schodów, za którymi do drzwi wyjściowych dzieli tylko 1 prosta.
- Się wie - Mówi sobie pod nosem Adrian. Przenieśmy no się teraz na dach...
- Eh, daje nudą bardziej niż jakkolwiek silna woń kebaba - Stwierdza niezadowolony Robert - A odkleję Ci to... Ale jak spróbujesz krzyknąć, to zapoznam Cię z tym dyskiem tutaj, i ta znajomość będzie bardzo intymna.
- Dzięki - Rzecze niechętnie Zuza - Po co to robisz?
- Po co? - Pyta retorycznie Robert - Liczy się tylko to, by przetrwać, bardziej niż kiedykolwiek.
- Skąd pewność, że nie wbiją Ci noża w plecy, tak jak Ty nam? - Znów pyta Zuza.
- Jest coś, czego  szukają - Odpowiada jej Robert - Dopóki tego nie dostaną, tak długo nie muszę się martwić.
- A co to takiego? - Pyta Zuza, dość zaciekawiona, no bo co jej pozostaje w tej sytuacji.
- Może się nudzę, ale aż tak mnie jeszcze nie pochrzaniło - Odpowiada jej Robert.
- Co bym z tym niby miała zrobić? - Pyta dalej Zuza.
-  Zawsze moglibyście mnie zabić - Odpowiada Robert.
-  Czemu? - Dopytuje Zuza starając się zagrać przeciwnikowi na nerwach.
-  Bo nie ma wody na pustyni  - Robert odpowiada jej, tak naprawdę myśląc o czymś innym, wręcz i zakazanym... Jednak szybko przerwy mu to pojawienie się Ady wraz z Patrycją, ten szybko podnosi 1 ruchem Zuzę z ziemi, przyciąga do siebie i ponownie w 2 ręce tworzy malutki, lecz tnący wszystko dysk.
- Nie ruszać się! - Ostrzega Robert, dając do zrozumienia, że nie owija w bawełnę.
- Ale czemu?! - Pyta go Patrycja - Nie rozumiem!
- Nie chcę mi się 2 raz udzielać wywiadu - Odpowiedział znudzony - Pójdzie po mojej myśli, to dowiesz się tego nie ode mnie.
- Przedstaw żądania - Głos zabiera Ada - Pewnie masz jakieś gotowe.
- Pozwalacie mi odlecieć - Odpowiada Robert - Oraz pilnujecie, by ten cały "alvaro" za mną nie ruszył.
- Też mamy jeden warunek - Odpowiada stanowczo Ada - Musisz dać słowo, że nie zaatakujecie z zaskoczenia.
- Czyli chcecie narzucić termin? - Pyta Robert.
- Nie tyle narzucić, co ustalić - Odpowiada mu Ada - Po 1 przedstawicielu z 1 osobową eskortą.
- Da się zrobić - Rzecze Robert - Powinno.
- Gdy dojdzie do walki, to też masz  zamiar walczyć po ich stronie? - Pyta Patrycja.
- Zależy - Odpowiada jej Robert, czując nawet lekkie wyrzuty sumienia, widząc jakie  emocje miotają nadawczynię pytania -  W zwyczaju trzymam się zasady fair-play, więc jeśli nic się nie zmieni, to czemu nie.
- Wypuść mnie - Zuza postanawia weprzeć negocjacje swoją prośbą.
- Nie - Odpowiada prawie, że natychmiastowo - Jeszcze nie.
Negocjacje trwają w najlepsze, tymczasem Adrian nie mając już zielonego pojęcia gdzie szukać przeczesał wszystkie pokoje, aż w końcu gdy doszedł do tego, w którym rozdzielił się Zuzą usłyszał co ma miejsce na dachu, przez to, że Zuzie zabrakło czasu, by zamknąć okno. Dziękować opatrzności, że nie stracił jeszcze całego zdrowego rozsądku i po prostu nie wyleciał oknem, bo źle by to zaowocowało... Tak więc techniką "na Roberta" opuszcza dom, ostrożnie go obchodzi, cały czas nasłuchując rozmowę, po stwierdzeniu, że znalazł się w miejscu odpowiednim postawił wszystko na to, że Robert będąc zajęty negocjacjami wyciszył swą czujność na tyle, by powoli udało wznieść się wystarczająco wysoko i stamtąd móc cokolwiek zdziałać. Ku zaskoczeniu Adriana szło dobrze, wraz z zmianą wysokości na której się znajdował coraz to bardziej obniżał on prędkość wznoszenia się, aż w końcu osiągnęła ona poziom żółwi. Jednakże... Gdy Adrianowi udaje się wzlecieć na wysokość ponad Roberta, wtedy odruchowo Patrycja zerka w górę, co wywołało reakcję łańcuchową o wszystkich, niestety...
-Yyy.... Siemka - Powiada  z udawanym uśmiechem Adrian.
- Proszę, przypuszczałem że coś wymyślisz, ale jestem pod wrażeniem - Mówi Robert - Obstawiam, że gdyby nie Pati, to zapewne strzeliłbyś czymś w punkt witalny, a najlepiej w taki, bym upadł, co?
- Mniej więcej - Adrian odpowiada trzymając się lewą ręką za tył głowy.
- Zejdź no tu, przydasz się do omówienia warunków - Zachęca Robert.
- Dobra, ale wpierw ją wypuść - Mówi Adrian.
- Byście mnie potem zabili? - Robert pyta retorycznie, zarazem powstrzymując śmiech - Naiwny,
- Nie, nie było tego w planach - Odpowiada mu Adrian, na co ten robi oczy jak 5zł.
- A co? - Pyta zaciekawiony Robert.
- Tymczasowe porozumienie - Odpowiada mu Adrian, dając przy tym mimiką twarzy do zrozumienia Adzie i Patrycji, że to nic zaplanowanego.
- Jednak to się nie skończy tak szybko - Pomyślał sobie zadowolony Robert - Wypuszczę ją po omówieniu wszystkiego.
Choć wydawało się, że Robert taki nieugięty, jednak udało się na nim wymusić to, by Zuzie nie groził już śmiertelnie niebezpieczny dysk.
- Zaczynajmy - Przemawia Adrian i tym byśmy tego rozdziała kończyli, drodzy państwo.


CDN :)



piątek, 29 kwietnia 2016

13, Plany i Zamiary.

- Jak dokładnie chcemy to rozegrać? - Pyta Zuza.
-  Działamy jak dotąd, z tym że 2 osoby na ochotnika, lub nie będą monitorować naszego "orzełka" - Wyjaśnia Adrian
- A jakie to będą osoby? - Pyta Pati.
- Do tego by trzeba dojść jakoś sensownie... - Odpowiada Adrian - Ja i jeszcze jeden ludziek by musiał ze mną na patrolowanie.
- A  nie lepiej, byś został tu? - Wtrąca Zuza
- Lepiej nie - Odpowiada Ada - Robert już pewnie porozkładał kamery w magazynie, więc lepiej, by trzymał się od nich jak najdalej.
-  Ty i Ada będziecie na patrolu - Przemawia Pati - Gdyby was nakryto, dacie rade.
-  Lepiej będzie, jak pójdziecie w 3 - Dodaje Zuza - Patrycja pójdzie  z wami, ja będę kontrolować odbiór z kamerki.
-  Jesteś pewna? - Pyta Pati.
- Taak - Odpowiada zapytana - Małe prawdopodobieństwo, że ktokolwiek się tu pojawi.
- Ustalone? Dobra -Podsumowuje Adrian -  Dzisiaj już nic nie zrobimy, ale jutro się go będzie od samego rana trzymać pod lupą.
Dziewczęta wszystkie Adrianowi przytaknęły i wszyscy rozeszli się w kierunku własnym, z czego Adrian jak zwykle w towarzystwie Ady, na czym oczywiście cały czas korzysta  narastająca relacja między nimi. Tymczasem wypadałoby zobaczyć, co tam u drużyny... Nazwijmy to przeciwnej.
- I jak tam? - Zaczyna Piotr, na widok Pawła.
- Nijak - Odpowiada mu z niezadowoleniem - Ma już grupę
- To przewalone, nie? - Pyta, ale tym razem Ania, najsilniejsza zaraz po Pawle i Robercie.
-  Raczej - Odpowiada Paweł - Robert, zaskocz nas czymś.
-  Poza tym, że On jest tam najsilniejszy,  i że nie wiedzą o kolaborancie to niczym się od nas nie różnią - Odpowiada mu posłusznie Robert.
- Lepiej i tak będzie uważać - Stwierdza sam Paweł - Mimo, że na pozór wydaje się być tępy, to rzeczywistość mogła by się dla nas smutna okazać.
- Walczyłeś z nim kiedyś? - Pyta Ania.
- Raz - Odpowiada Paweł - Gnój doprowadził do remisu, jako jedyny.
- Rozumiem - Przytakuje Piotr - Ale skąd pewność, że teraz go nie wyprzedziłeś?
- Prawda, dziś nie pokazał wiele - Potwierdza Robert - Ale przy aktualnej sytuacji nie mają szans.
- Głupio jednak byłoby się ich ot tak pozbyć... - Stwierdza Paweł - Mam nawet pomysła.
- Tak? - Pyta zaciekawiony Robert, a my przenosimy się do Zuzy oraz Pati, przesiadujących w kuchni.
- Też towarzyszą Ci złe przeczucia? - Pyta Pati, widząc po Zuzie, że coś jej nie daje spokoju.
-  Tak trochę - Odpowiada jej Zuza - Wyobraź sobie co by było, gdyby teraz zaatakowali, a do tego Robert będący po ich stronie,
- Nie byłoby wesoło - Przyznaje Pati - Ale nie wydaję mi się, byśmy byli do końca na przegranej pozycji.
- Jeśli by od razu wziąć się za ich najsłabsze ogniwa, to faktycznie - Potwierdza Zuza - Ale nie rozdzielenie się podczas walki graniczy z cudem.
- Zależałoby od nich - Stwierdza Pati, a zaraz po tym do "debatujących" dołącza Ada.
- Hejka - Wita się - O czym to gadacie?
- A o tym co by było, gdyby teraz nas mieli wziąć z zaskoczenia - Wyjaśnia Zuza.
- Adriana gdzie masz? - Pyta Pati.
- Na dworze, poszedł kości rozruszać - Odpowiada Ada.
- Aaa - Przekaz dostarczony i odebrany pomyślnie przez obie słuchaczki.
- Może dołączymy do niego? - Proponuje Pati - Razem zawsze raźniej
- Oki-Doki - Pozostała dwójka zatwierdza i niewiele musi minąć, by opuściły hacjendę
- Nie zabijajcie, muszkieterki - Żartuje sobie Adrian na widok  nadchodzących dziewczyn, po chwili jednak doznał olśnienia i go zamurowało.
- Co jest? - Pyta Zuza, a Adę natomiast nachodzą przypuszczenia.
- Teraz gdy Robcia nie ma, to aktualna nasza sytuacja przypomina typowe Ecchi - Złote myśli Adriana.
- W normalnych okolicznościach zdążyłbyś już zgubić zęby, ale trzeba przyznać Ci rację - Przyznaje Pati - Sama trochę oglądałam
- To love ru kojarzysz? - Pyta Adrian z zaciekawieniem.
- Nom, ale bardziej Shin Mao no testament - Odpowiada.
- A to też, ale odpadłem w 2 sezonie - Odpowiada zrezygnowany Adrian
- Zboczone bestie - Pomyślała przyglądająca się wszystkiemu Zuza.
- To może szybka rozgrzewka i kilka sparów? - Proponuje Ada, tak dla odejścia od tematu.
- Zgadując wasz przypuszczalny, nie wskazujący na hentai`a cel, to dobra opcja - Przyznaje Adrian - Ty to masz głowę.
- W związku zawsze to kobieta jest tą mądrzejszą stroną - Stwierdza zadowolona Ada puszczając przy tym oczko do Adriana i wraz z  resztą przechodzi do aktywności fizycznej. My sobie przejdziemy do obozowiska zespołu Pawła, ale zanim do tego dojdzie wpierw światło dzienne musi ujrzeć fakt, iż Zuza już wcześniej była poszukiwana, listem gończym, lecz przez jej nieuchwytność o sprawie zapomniano i uznano ją za martwą, także nie wiadomo, czy i ona czegoś nie skrywa, ale póki co mniejsza o to. Cała drużyna Pawła świeżo co zakończonym treningu, czyżby jednak planowali uderzyć?
- Synu, chyba nie jesteś w za dobrych stosunkach ze swoimi zębami - Przemawia Ania do Piotra.
- Skąd ten wniosek? - Pyta Piotr.
- Bo zależy Ci na ich utracie - Odpowiada z wzrokiem mordercy, a ten od razu zapomina  o języku w gębie.
- Może po prostu zaczyna  deptać Ci po piętach? - Wtrąca się Paweł.
-  Chciałby - Odpowiedziała drwiąco.
- Chciałem - Wtrąca Piotr we własnej osobie - No i się udało.
-  Zostawcie to sobie na później - Przemawia znudzony sytuacją Robert
- Nie powinieneś już wracać do tamtych? - Sugeruje Ania - Po co ułatwiać im dochodzenie do tego, w jakiej sytuacji się znajdują?
- Jak się zrobi szaro - Odpowiedział jej wyrywając w losowych miejscach strzępy z swojego ubioru.
- Co ci? - Pyta zdezorientowany Paweł.
- Wcisnę im kit, że przy patrolowaniu natrafiłem na jakieś karateki - Odpowiada pewny swej słuszności Robert.
- Myślisz, że uwierzą? - Pyta powątpiewający Paweł.
- A czemu by nie mieli? - Pyta retorycznie, a następnie z odpowiednio dostosowaną siłą nabija sobie nie duże limo pod lewym okiem.
-Nie przeginasz? - Pyta  Ania - Po co to?
- Grunt to wiarygodność - Odpowiada Robert - Do wesela się zagoi
- Psycho-Psycho - Pomyślał sobie Piotr spoglądający na odlatującego z pogardą.
- To do zo - Roberto ładnie się żegna i odlatuje, nie ukrywając już swojej obecności przed Adrianem i resztą. Co oczywiście nie uniknęło reakcji...
- Ptaszek leci do dziupli - Ogłosił Adrian - Jakieś sugestie?
- Ok, czyli improwezka - Stwierdził po chwili drętwej ciszy - To lubię
-  Tylko tym razem nic proroczego - Ostrzega żartobliwie Ada.
- Spoko, z ciążą nie wyjadę - Adrian uspokaja, równie żartobliwie.
-  A tak serio? - Pyta Pati - Lepiej by nie było drętwo.
- Tak jak to było wcześniej? - Sugeruje Ada - Jakby nigdy nic.
- Brzmi sensownie - Popiera Zuza.
- No to ok - Zatwierdza Adrian - Wyjdę mu naprzeciw
- Po co? - Pyta zdziwiona Ada.
- Zapewne wyjedzie z tekstem, że był na patrolu - Odpowiada Adrian - Dla niepoznaki warto okazać choćby sztuczne zainteresowanie
Powyższymi słowami Adrian zamyka temat, opuszcza pokój jak i cały dom, odlatuje na kilometr i tam czeka, dając wcześniej o tym do zrozumienia Robertowi, ten zaś nie kazał długo czekać, mogło minąć 7 minut, plus/minus.
- Yo - Zaczyna Adrian.
- Elo - Odpowiada trochę mało pewnie Robert - Chcesz coś?
- Niee - Odpowiada Adrian, widząc po towarzyszu braki w pewności siebie - Drobna przelotówka, to pomyślałem, że czemu by Ci nie wylecieć naprzeciw.
- Aa, ok - Zaskoczony obiegiem spraw Robert połyka wciśnięty mu kit.
- Widzę, że się nie nudziłeś - Stwierdził Adrian po przejechaniu wzrokiem po całym stroju Roberta.
- A no,  było 5 słabiaków - Tym razem już miał przygotowaną odpowiedź - Trzeba ich było naprowadzić na odpowiedni wniosek.
- Awsiom - Adrian skomentował z mimo iż udawanym, to udanym podekscytowaniem - W ile czasu pozamiatałeś?
- 10 minut - Odpowiada Robert - Lubię się bawić z leszczami.
- Znam to - Odrzekł Adrian, któremu od razu przypomniała się jego 1 walka - To... Lecim?
- Mhm - Tym Robert dał do zrozumienia aż za dużo i tak obaj ruszyli utrzymując te same tempo. U Pawła zaś tymczasem atmosfera ma się średnio...
- Niech go diabeł...! - Tutaj Pawełek daje upust nerwom i pozwala myślom wyjść poza obszar głowy.
- Co jest? - Pyta zdziwiony Piotr.
- Wziął go z zaskoczenia - Odpowiada wkurzony Paweł.
- Że co, ten Adrian? - Pyta Ania - Zawsze można ich usunąć z automatu.
- No, on - Odpowiada Paweł - Głupie pytanie...
- Czyli teraz będą trzymać go w szachu? - Pyta Piotr.
- Jeśli czegoś na szybko nie wymyśli, to tak - Odpowiada Paweł.
- Co wgl. miało miejsce? - Pyta Ania.
- Najwidoczniej pokapowali się w czym siedzą szybciej niż byśmy tego chcieli - Podsumowuje całość Paweł - Wyleciał mu naprzód,  a ten parodontax pewnie nawet nie zdążył sobie kwestii poukładać.
- To co teraz? - Dopytuje Piotr.
- Poczekamy tydzień - Ogłasza Paweł - Jeśli się nie odezwie przez ten czas, ani nie wróci, to wtaczamy plan B.
- Skoro od początku masz plan B, to po co ten bulwers? - Pyta zdezorientowana Ania.
- Bo więcej tam niepotrzebnego ryzyka  - Odpowiada jej, zachowując resztki cierpliwości
-  Jakieś szczegóły? - Pyta ostrożnie Piotr.
- Gdy konieczność nastąpi, to jedno z nas pójdzie jako wabik  - Tym razem Paweł odpowiada już na spokojnie - Pozostała dwójka się prześlizgnie i zrobi z ich bazy dosłowny czyściec.
- Nie chciałeś go przypadkiem zmusić do współpracy? - Przypomina sobie Ania.
- Spokojna głowa - Odpowiada jej Paweł - Plan B przewiduje też jedną zakładniczkę....
U drużyny przeciwnej planowanie idzie pełną parą, w międzyczasie Adrian z Robertem zdążyli już dość dawno dotrzeć do "domu" i tam od razu każdy udał się do swojego pokoju po dość pogodnym pożegnaniu jak na obecną sytuację. W pokoju na Adriana czekała Ada z Patrycją.
- Co tak długo? - Zapytała Ada po uprzednim przytulasku.
- Nieźle kombinuje - Odpowiada Adrian - Twierdził, że miał trzaskaninę z 5 słabiakami.
- Ii? - Pyta ciekawa Patrycja.
- Przyjęłoby się, ale najwyraźniej go zaskoczyliśmy i wpadł - Dopowiada Adrian.
- Konkrety? - Pyta zniecierpliwiona już Ada.
- Twierdził, że walczył, nie? - Adrian pyta nie dając czasu na odpowiedź  - Szkoda tylko, że przez cały ten czas żadne z nas nie zaobserwowało żadnego wzrostu energii od mojego powrotu. Co więcej pod lewym okiem ma limo.
- I co? - Pyta Patrycja.
- Gdyby faktycznie byli tacy słabi, że nie musiałby zwiększać mocy, to i tak nie powinni być w stanie go trafić, a co dopiero nabić limosa - Odpowiada Adrian - Powyrywane strzępy są ok jeszcze.
- To co robimy? - Pyta Ada.
- Trzymamy go w szachu - Odpowiada Adrian - Długo nie wytrzymają i sami po niego przyjdą.
- A wtedy co? - Pyta Patrycja.
- Raczej będą starali się mnie od was odciągnąć - Odpowiada Adrian. - Tak obstawiam... Swoją drogą, Zuza gdzie?
- Mówiła, że idzie do siebie odpocząć - Odpowiada Patrycja i temat Zuzy odchodzi do lamusa. A ta tymczasem sobie faktycznie smacznie spała. Robert zaś  w tym czasie zaklinał się, że wszystkie telefony komórkowe szlag trafił, gdyż znalazł się w niewygodnej sytuacji o wiele bardziej, niż obstawiał że to możliwe, a ucieczka nie pozostawiłaby Adrianowi i reszcie złudzeń.
- Cholera jasna...! - Powtarzał  sobie  uderzając się z pięści w kolano, czując się zarazem tak, jak gdyby śmierć miała zaglądać mu w oczy. - Jest źle...
CDN


wtorek, 29 marca 2016

12. Naszym przeciwnikiem jest ktoś kogo znamy?!

Od wydarzeń z poprzedniej części minęły 2 tygodnie, pomimo aspiracji Roberta nic podejrzanego przez ten czas nie miało miejsca, ale wciąż za wcześnie na  odpowiednie ocenienie sytuacji. Przechodząc do pozytywnych aspektów - Wieź między Adą, a Adrianem wzmacniała się z każdym następnym dniem. Także Zuza i Patrycja na tyle mocno przyzwyczaiły się do "nowych" bywalców, że relację miedzy nimi można porównać do relacji każdego, cieszącego się sobą rodzeństwa. Sam Robert za to umacniał swoją neutralną pozycję, obawiając się, iż w przeciwnym razie mógłby się wydać. Co więcej - Przed 3 dniami podczas codziennego zwiadu przeprowadzanego w systemie zmianowym,  Adrianowi udało się trafić na ślady wskazujące na kogoś kręcącego się po okolicy. Jednak ze względu na otwartą przestrzeń wokół stwierdził, że to najpewniej musiał być jakiś przypadkowy przechodzień, więc zbagatelizował problem i nie poinformował o tym, co zaobserwował, w zamian za to każdej nocy kładł się spać dopiero między godziną 3, a 4. Przez 2 dni nawet mu to służyło. Pierwszą taką osobą, która to zaobserwowała była oczywiście Ada...
- Coś się stało? - Pyta Adriana.
- Nie, nic - Odpowiada zapytany - A co?
- Daj spokój - Mówi  Ada - Widać, że coś jest na rzeczy.
-  Przejdźmy do pokoju
- Ok - Ada odpowiada entuzjastycznie i oboje ulotnili się z kuchni,
- Nikt raczej nie usłyszy - Adrian ocenił stojąc chwilę przy drzwiach, a następnie siadając na łóżku.
- No, to co jest? - Pyta Ada, przytulając przy tym Adriana dla dodania otuchy.
- Dzisiaj na zwiadzie trafiłem na ślady - Odpowiada Adrian - Nie prowadziły w jednym kierunku jak jakaś ścieżka,  sam artystyczny nieład.
-  Podejrzewasz coś? - Pyta Ada.
- Najpewniej był to ktoś zbłąkany... - Odpowiada zamyślony Adrian - Ale na myśl przychodzi mi też Paweł.
- Czemu tak sądzisz? - Pyta Ada.
-  Nie  jest kompromisowy - Odpowiada Adrian - Może zależeć mu na wyrównaniu rachunków.
-  Ma to sens... - Potwierdza Ada - Mógł nas znaleźć, w końcu nie bawiliśmy się w ukrywanie energii.
- Właśnie.
- Ale to znaczy, że... - Ada pełna złych przeczuć.
- Jeśli to prawda, to któryś z nas zaliczy zgon - Odpowiada Adrian z głową opartą o ramię Ady.
- Wygrasz, jak zawsze  - Stwierdza stanowczo Ada - Musisz.
- Wiem, wiem -  Adrian odpowiada, by następnie skraść sobie nie małego buziaka - Mam dla kogo w końcu.
- Pewka - Odpowiada zadowolona Ada i oboje z pozycji siedzącej przeszli na leżącą, trzymając się za ręce - Ale wiecznie jakiś problem nas nawiedza....
- Kiedyś się to skończy - Pociesza Adrian - Razem urośniemy w siłę na tyle, że nic nas nie zajedzie.
- Damy radę tak? - Pyta Ada, nie ukrywając wątpliwości
- Damy, damy - Adrian odpowiada stukając przy tym Adę po nosie palcem wskazującym - Choć to mało skromne, albo najpewniej wcale... Ale wiem wystarczająco, byśmy stali się wystarczająco silni, no i jak się z tymi mocami wszystkimi obchodzić.
- Z takim ekspertem to nie zginę - Ada na wesoło podsumowuje i wtula się w Adriana.
- No nie, nie - Przytakuje tak samo zadowolony Adrian - Udajemy, że nas nie ma?
- Ja mogę - Odpowiada rozbawiona pytaniem Ada - Ale pewnie i tak by tu ktoś wparował.
- A Roberta, to by chyba z papci wywaliło poza glob - Zażartował sobie Adrian, a u Ady uśmiech od ucha, do ucha.
-  Jak już tak o nim mówisz, to jakoś się zaczął izolować strasznie - Przypomniała Ada - Ciekawe czemu.
- Jego sprawa, nikt mu się nie będzie wpychał  z butami w życie - Odpowiada Adrian starając się zmienić temat.
- Może byś porozmawiał z nim? - Proponuje Ada.
- Czemu ja? - Pyta rozczarowany Adrian.
- Kto lepiej zrozumie faceta, niż inny facet? - Ada odpowiada pytaniem dość retorycznym.
- Ale... - Adrian ostatkiem sił próbuję się wymigać, ale...
- Proszę... - Ada używa tricku, który zawsze działa.... Wzbudzanie poczucia winy.
- Dobra,   pójdę, pójdę - Odpowiada Adrian czując, że został przyparty do muru - Za dobrze się z tym moim czułym punktem obchodzisz.
- Pędź, pędź - Popędza żartobliwie Ada.
- Turlam się - Pomyślał Adrian,  będąc już na trakcie poszukiwań celu - Jeszcze mi to pójdzie w plecy.
I tak przewertował każde pomieszczenie, ale... Nie ma wody na pustyni, Zuza i Pati również bez wiedzy, gdzie się udał odludek nieszczęsnym, po czym udały się do Ady na pogadanki
W końcu zguba zostaje odnaleziona na tyłach budynku, ćwicząc podstawowe ciosy i ich prędkość.
- Yo  - Zaczyna Adrian.
- Witam - Odpowiada Robert - Co sprowadza?
- Nic, ale coś cie wszędzie mało ostatnio - Odpowiada Adrian - Coś nie teges?
- Patrząc na Twoje zachowanie zrozumiałem swoje błędy, ale nie wiem jak to wszystko naprawić - Robert wciska Adrianowi jeden z bardziej wiarygodnych kitów.
- Podejdź, porozmawiaj i wyjaśnij, to nie boli - Naprowadza na rozwiązanie Adrian.
- Wiem, ale strach jest... - Robert kontynuuje szopkę.
-  Nie daj się temu - Odpowiada Adrian - Wiem jak to jest, gdy strach ogranicza.
-  Dzięki, chyba pójdę od razu - Rzecze Robert, symulując przy tym pełnię motywacji.
- Ja się przejdę, jak by ktoś pytał - Dodaje Adrian, któremu tak naprawdę chodzi o ponowne przebadanie zagadkowego miejsca - Za godzinę będę.
- Dobra - Przytakuje Robert, by od razu zniknąć za drzwiami z uśmiechem nie wskazującym na nic dobrego.
Adrianowi dotarcie na miejsce zajęło blisko koło 10 minut, gdyż się nie śpieszył, pomimo wyrzutu, że zostawił dziewczyny z czymś na wzór dementora,
- Zobaczmy dokąd prowadzą te ślady - Pomyślał, lekko wzniósł się  nad ziemię i umiarkowanym tempem ruszył w kierunku nieznanego, albo i znanego... Tymczasem Robert wprowadza w życie 1 fazę swojego planu - Zebrał wszystkie dziewczyny do 1 pomieszczenia, by tam zaś przekazać im treść wyssaną z palca i jak najbardziej nie poprawną...
-  Sprzedaje nas?! - Pyta z niedowierzaniem Patrycja.
-  Komu?! - Dopytuje Zuza.
-  Tego jeszcze nie udało mi się ustalić - Odpowiada Robert, trzymający nadal sytuację pod kontrolą.
- A czym chcesz to potwierdzić? - Pyta Ada, która jako że zna prawdę, to po prostu się Robertem zabawia.
- Zauważyłaś może, że co jakiś czas zasoby naszego magazynu uszczuplają się? - Pyta retorycznie Robert, wyczuwający już motyw gry Ady,
- I mamy na słowo uwierzyć, że sprawcą tego jest Adrian, który pilnuje mnie jak pies kości? - Pyta Ada wysuwając solidny argument.
- A skąd wiesz, co ma miejsce gdy śpisz? - Pyta nie do wyprowadzenia  z równowagi Robert.
- Skubany - Pomyślała -  Drzwi każdej nocy są zamykane, a miejsce położenia klucza jest tylko mi znane.
- A okno? - Pyta Zuza.
- Poczułabym, gdyby je otworzył - Odpowiada Ada - Ostatnimi czasy cały czas jest wietrznie.
- Swoją drogą - Wtrąca Robert - Nigdy odkąd tu jesteście nie musiał chociażby skorzystać z toalety w trakcie nocy?
- Przyjął taką metodę, że z wieczora ma zwyczaj wszystko z siebie wylewać - Odpowiada Ada, dla której zaczęło się robić niezręcznie.
-  Dobrze zatem - Postanawia Robert  - Udam się po najprostszy sprzęt do monitoringu i on wskaże winowajcę.
- Dobra - Ada przystaje, będąc przekonana swego, a Zuza i Pati po prostu przytaknęły.
- Dziwnie się czuję... - Powiedziała Pati, gdy tylko Robert zniknął - Myślisz, że mówi prawdę?
- Nie wiem... - Odpowiada Zuza - Teraz wszystko jest prawdopodobne na tym świecie.
- Za mną - Mówi Ada, mająca dość podejrzeń w kierunku Adriana - W pokoju wam wszystko wyjaśnię.

Tymczasem u Adriana ślad, którym podążał się urywa...
- Komuś tu zależało na dyskrecji w trakcie lotu... - Pomyślał sobie Adrian, po czym porozglądał się chwilę, by stwierdzić, że zaufa intuicji i dalej podąży tym kierunkiem, jednak gdy przyjął pozycję do startu nieznany osobnik za pomocą teleportacji pojawia się za jego plecami.
- Elo! - Słychać dumny głos Pawła.
- Więc się nie myliłem! - Stwierdza Adrian, również z dumą w głosie - Co cię też tu sprowadziło?
- Powiedziałbym, że przypadek, ale wtedy bym ostro  skłamał - Odpowiada Paweł - Mam propozycję nie do odrzucenia.
- Jaką to? - Pyta zdziwiony Adrian, spodziewający się od Pawła więcej osobistych pobudek.
- Przed 2 tygodniami udało stworzyć mi się 5 osobowy zespół - Odpowiada zapytany - Brak mi kogoś na stanowisko zastępcy.
- I padło na mnie? - Pyta retorycznie Adrian.
- Nikt dotąd poza Tobą nie doprowadził ze mną do remisu - Odpowiada Paweł - Adę gdzie masz?
- Została - Odpowiada Adrian - Tak się składa, że również jestem już w 5 osobowym zespole, wraz z nią.
- Hahaha! - Paweł wybucha śmiechem - 2 laski i 1 facet, to ich spotkaliście?
- No - Odpowiada Adrian już poddenerwowany - Z czego rżysz?
- Wycyckają was i nic więcej - Odpowiada Paweł.
- Skąd pewność?
- Byli znani już, nim opuściliśmy obóz - Odpowiada Paweł.
- Owszem było coś o tym gadane - Potwierdza Adrian - Ale takich 3 osobowych grupek mogą być setki, poza tym nikt wtedy nie znał imion tej trójki.
-  Uparty jak koza.... - Prychnął poirytowany Paweł.
- Wypraszam sobie - Wtrąca Adrian - Rak jestem - Także no, nie dogadamy się.
-  Jesteś pewien, że to Twoje ostatnie słowa? - Pyta Paweł, próbujący tym razem wzbudzić strach.
- No - Odpowiada stanowczo Adrian - Muszę wracać,  do następnego.
-  Obyśmy nie pożałowali tej pewności siebie.... - Pomyślał Paweł na widok odlatującego Adriana.
- Dobra, odwalił się - Pomyślał Adrian, gdy stwierdził, że jest już wystarczająco daleko. Wyszukał on energię Ady i użył teleportacji. W tym samym czasie Ada zdążyła wyjaśnić i Patrycji i Zuzie jak sprawy wyglądają. Od razu jak na zawołanie w pokoju pojawia się Adrian,
- Hej - Mówi machając do wszystkich i oczywiście siadając koło Ady - Nad czym obradujecie?
- Bo widzisz... - Zaczęła nieśmiało Patrycja.
- Robert próbował nam wmówić, że to Ty stoisz za uszczuplającymi się zapasami w magazynie - Dodaje Ada.
- Ale Ada walczyła jak lew i przyparła Roberta do muru - Dopowiada Zuza z specjalnie dobranym do tego tonem.
- Ja też mam coś ciekawego - Mówi Adrian.
- Co takiego? - Pyta Ada, a reszta słucha.
- Pamiętasz naszą rozmowę nim wyszedłem? - Pyta,
- Tak, pamiętam - Odpowiada Ada - A co?
- Spotkałem Pawła - Odpowiada Adrian - Nie jest sam.
- A z kim? - Pyta zaciekawiona Patrycja.
- 5 osoba drużyna, wliczając w to niego - Odpowiada Adrian.
- Jak daleko od nas? - Pyta Zuza.
- Będzie  z 15 kilometrów... - Odpowiada Adrian, lecz dość niepewnie - Ale wspominał, że zespół utworzył 2 tygodnie temu.
-  To po naszych walkach testowych - Przypomina sobie Ada.
- Właśnie, a Robert od tego czasu jakby zaczął zachowywać się inaczej - Dopowiada Adrian.
- A skoro dzisiaj próbował nam wmówić, że wynosisz z magazynu, to znaczy że miałeś mu robić za przykrywkę? - Pyta Zuza.
- Najpewniej - Potwierdza Adrian - Ale zagramy w jego grę. Aktualnie wiemy zbyt mało, by móc cokolwiek zrobić.
- Dobra - Wszystkie dziewczyny razem wydały jednogłośną decyzję.

CDN...


czwartek, 10 marca 2016

11. Wszystko ładnie, pięknie.

(Ci wszyscy którzy obstawiali, że przez noc coś się wydarzyło szczególnego, no to niestety kij w oko :D)

Noc została przespana bezpiecznie w zakamuflowanym domu, Rano jako pierwszy wyłania się Adrian. Chłopak powolnym i zrezygnowanym krokiem wlecze się w kierunku WC`eta, gdzie robi co trzeba i przemywa sobie twarz zimną wodą, tak na przebudzenie w 100%. Gdy wychodzi dostrzega Roberta i podąża za nim poza dom w celu nawiązania jakiegoś pozytywnego kontaktu.
- Witam - Zaczyna ostrożnie Adrian.
- Cześć, cześć - Odpowiada zapatrzony przed siebie Robert - Jak pierwsza noc?
- Miło i spokojnie
- Spokojnie powiadasz? - Pyta ponownie
- Tak
- To w sumie dobrze - Stwierdził -Jak się poznaliście?
- Ja z Adą? - Pyta  Adrian.
- Tak
- Cóż... W przedostatnim dniu przed opuszczeniem obozu miała miejsce skromna impra, potem przypadkowo do mnie podeszła i nawiązał się dialog - Odpowiada Adrian - Potem jak się domyślasz razem wyrwaliśmy się w szeregu i ostatecznie trafiliśmy na was.
- Rozumiem - Odpowiada - Teraz jest jasne, skąd te przywiązanie
- Aj tam, bardziej przyzwyczajenie - Poprawia Adrian.
-  Czemu tak sądzisz? - Pyta Robert.
- Przeczucie
- Skąd wiesz, że nie jest mylne?
- Musi być - Odpowiada Adrian
- Dlaczego?
- Bo przy aktualnych warunkach to by jej tylko przysporzyło problemów?
- Sam fakt że z tobą trzymie i tak już to robi - Odpowiada Robert - Zresztą, nie wyglądasz na kogoś, kto lubi sobie przysparzać wrogów.
- Prawda, jestem wyluzowany jak mnich  z Xiaolin, alee - Adrianowi brakuje słów.
- Obawiasz się straty? - Pyta Robert widząc co jest na rzeczy.
- Mhm. Jest silna, w sumie to nawet tak silna jak ja, ale mimo wszystko każdy dzień, to strach - Odpowiada Adrian.
- W takim razie jedyne co możesz zrobić, to rosnąć w siłę, najlepiej wraz z nią - Podpowiada Robert.
- Myślałem nad tym, i to chyba będzie najlepsza opcja, dzięki.
- Polecam się - Odpowiada Robert - Przypilnujesz tu wszystkiego?
- Pewnie, a co? - Pyta Adrian.
- Nic specjalnego, tylko 15 minut zwiadu - Le odpowiedź.
-  Okok.
I tak o to Robert odlatuje naprzód, ku zaskoczeniu Adriana poziom Roberta był stanowczo ponad wymagany, ale nie zastanawiał się nad tym długo i wrócił do środka by patrolować w kuchni. Siedział tak dobre 10 minut i nie robił nic, tylko myślał, zabójczo. Nagle proces myśleniowy zakańcza  Patrycja.
- Co tam? - Pyta jak zwykle przyjaźnie.
- Noc zaliczona jak najbardziej, a teraz nakazano mnie patrolować - Odpowiada Adrian.
- Zaliczona mówisz? - Pyta podejrzliwym tonem.
- W sensie, że przespana - Naprowadza ją.
- No, no, pewnie - Pati przechodzi w tryb "I tak ci nie wierze"
- Za niedługo wyjdzie, to spytasz ją sama - Odpowiadam znudzony.
- Nie ma potrzeby.
- Co, zdygałaś? - Pytam wykorzystując okazję do "ataku".
- Pff, chciałbyś - Odpowiada  z dumą w głosie.
- Chciałbym - Pomyślałem - To zobaczymy, co zrobisz
I jak na zawołanie Ada wychodzi z pokoju, zachodzi do kuchni, wita się z wcześniej "walczącą" ze sobą dwójką i idzie do tojleta. by po 5 minutach z niego wyjść, a Adrian cały czas 1 okiem obserwuje zachowanie Patrycji, która jednak przechodzi do "ataku".
- Hejocha - Zagaduje do Ady.
- Hejo - Odpowiada jej Ada.
- Jak tam pierwsza noc? - Pyta starając się nie wzbudzić podejrzeń.
- Dobrze, wygodnie i spokojnie - Odpowiada uśmiechnięta Ada.
- Oo, to super, cieszę się - Do Patrycji właśnie dotarło jak bardzo przegrała.
-  A reszta gdzie? - Pyta Ada.
- Robert na patrolu, a Zuza zaraz powinna wyjść - Odpowiada Adrian - Raczej.
- Aa, spoko - Ada przyjmuje przekaz pomyślnie -  Adiś, idziesz gdzieś potem?
- Noomć - Odpowiada zapytany - O ile szefostwo pozwoli.
- Raczej nie będzie problemu - Stwierdziła słysząca już wszystko Zuza - Robcio żadnych planów chyba nie ma względem was.
- Pożyjemy, zobaczymy - Stwierdza Adrian - Ale kierując się logiką, to raczej zrobi nam coś w ramach testu
- Niewykluczone - Popiera Patrycja - Ale i tak nie zajmie to dłużej niż godzinę
-  Inaczej zrobimy - Postanawia Adrian.
- Coo? - Dopytuje Zuza.
- Zostawię wam numer mojego fona - Odpowiada Adrian - Będziemy potrzebni, to dacie cynka.
- To idziemy - Ada oznajmiła i w trybie natychmiastowym Adrian wraz z nią opuszczają "dom".
- W którym kierunku, szefowo? - Pyta Adrian.
- A nie wiem - Odpowiedziała zamyślona - Może wyliczanka zadecyduje?
- Dajesz - Adrianowi pomysł się podoba. Ada od razu przechodzi do działania w miarę najkrótszą znaną jej wyliczanką i ostatecznie podążają na wschód.
- Niby to głupawe, ale fajne - Stwierdziła po 5 minutach drogi.
- Ale co? - Pyta Adrian.
- Podejmowanie decyzji poprzez wyliczanki - Odpowiada Ada - Robiłeś tak kiedyś?
- Nom - Odpowiada Adrian - Multum razy na sprawdzianach, gdy 2 odpowiedzi wydawały się być poprawne.
- A jeśli były wymagane obliczenia? - Dopytuje Ada.
- Olewałem  obliczenia - Odpowiada Adrian - Zakreślałem odpowiedź i zawsze to chociaż 0,5 pkt.
- Można i tak - Skomentowała - Jak myślisz, ile tak jeszcze damy radę?
- Jak najdłużej - Odpowiada Adrian.
- Skąd wiesz? - Pyta Ada - Nie możesz mieć pewności.
- Bo nie rzucam słów na wiatr - Tutaj już Adrian odpowiada z szczerym uśmiechem - Prędzej sam zginę, niż Ty zginiesz.
- Weź przestań... - Adzie się zakłopotanie załączyło - Razem będziemy, to nie zginiemy.
- Noo, i to mi się podoba - Komentuje Adrian.
-  Zawsze wychodzisz na swoje, nie? - Odrzeka Ada z śmieszkowym tonem.
- Pewnie - Odpowiada Adrian symulując głos Zarbona z DB Abridged (Wyjutubować sobie musicie :D)
-  Co to za głos? - Pyta zaskoczona Ada.
- A to pozostanie jako moja "tajemna broń" - Odpowiada Adrian puszczając przy tym do Ady "oczko".
- Dobra, też mam inne w zanadrzu -  Adzie załączyła się duma.
-  Strach się nie bać - Adrian symuluje strach.
- Skończ, aktorzyć
- Hmm.... Jestem przekupny- Odpowiada Adrian z zalotnym tonem.
-  A co byś chciał? - Pyta Ada wchodząc w "grę" Adriana.
- Jestem otwarty na propozycje - Odpowiada Chłopak.
-  Cwaniak, co?  - Pyta zadziornie.
-  Dzia - Odpowiedź na zasadzie Jaco-Taco
- Ok - Ada się namyśliła, ale obaj stoją w bezruchu.
-  Lagi? - Pyta Adrian, śmieszkując sobie przy okazji.
- No, jeszcze czego - Odpowiada  Ada z udawanym foszkiem - Weź no zamknij patrzały.
- Okook - Adrian rozpoznaje komendę i przechodzi do żądanego procesu.
-  Nie ma reklamacji! - Ada ostrzega i Adrian pada ofiarą kombinacji buziaka w prawy policzek i przytulaska.
- Teraz jeszcze tylko czas zatrzymaj - Żartuje sobie Adrian.
- Czasu może nie zatrzymam, ale... - Ada specjalnie przeciąga odpowiedź.
- Czoo? - Pyta Adrian.
- Nigdzie nam się nie śpieszy, nie? - Ada na wesoło odpowiada pytaniem na pytanie - Możemy tak postać.
- Awsiom - Odpowiada Adrian, któremu na ten moment nie brakowało niczego.
- A co jak nas nogi rozbolą? - Pyta jednak Ada po chwili.
- Możemy się unosić nad ziemią, hejoł - Odpowiada Adrian.
- To nie ma problemu - Odpowiada zadowolona z przebiegu spraw Ada - Ej.... Nie miałeś czegoś powiedzieć teraz?
- Daj no jeszcze z drugiej strony i wyśpiewam wszystko jak z kasety - Rzecze Adrian.
- Patrzcie, jaki mądry - Powiedziała żartobliwie i spełniła "wymóg".
- Teraz najlepsze jest to, że choć powiem, to i tak nie załapiesz - Powiedział Adrian powstrzymując przy tym śmiech.
- No kurdee, dalej mów - Popędza Ada.
- Masz w fonie neta? - Pyta Adrian.
- Niee - Odpowiada Ada, oczywiście nadal podczas "przytulaska".
- A ja mam chyba jeszcze coś... - Adrianowi się przypomniało, to też wyciągnął telefona i wstukał na YT "Dragon Ball Abridged Kai 2"
- Lolz - Stwierdziła, gdy usłyszała - Dziwnie.
-  Nomć - Popiera Adrian - I oboje przeszli na pozycje siedzącą, na dobre 20 minut, połowę przeznaczając na ciszę, a połowę  na dialog z nierównościami w  czasie udzielenia odpowiedzi.
Gdy wydawało się, że każde z nich miało coś do powiedzenia - Jak na złość na telefon Adriana przyszedł SMS mówiący, jak bardzo Robert upomina się o ich obecność. Oboje popatrzeli chwilę na telefon, potem na siebie, no ale westchnęli i...
- To co, wyścig? - Proponuje Ada.
- Dobra - Odpowiada Adrian z entuzjazmem - Jakieś fanty?
- Przegrany spełnia dowolną zachciankę? - Pyta Ada nawet zalotnie.
- Okeyoo - Adrianowi załączył się zaciesz, to też wraz  z Adą przeszli na poziom SSJ2 i ruszyli na całej, dostępnej im mocy, jak można się domyślić lecieli praktycznie łeb, w łeb - Ja wygraaam!
- Chciałbyś! - Odpowiada, w bojowym trybie.
-  Jeszcze jak... - Tak, tutaj Adrian się rozmarzył, ale od razu wraca do rzeczywistości, ale przewagi nadal się nie udaje zyskać - Eeej!
- Co?! - Pyta dość głośno Ada, ze względu na problemy z usłyszeniem czegokolwiek.
- Zmęcz się! - Woła błagalnym tonem Adrian.
- Wat - Pomyślała - Co się tak wczułeś?!
-  Część wyników analizy tego, co może się stać jeśli przegram jest niedopuszczalna! - Odpowiada Adrian, powoli odczuwając ból gardła.
- Jak wielka część?! - Pyta Ada.
- Jakieś 15%! - Odpowiada chłopak - A jak to się ma u Ciebie?!
- U mnie, to jakieś 90%! - Odpowiada Ada - Podbijasz?!
- Nie! - Odkrzykuje Adrian - Lepiej przestańmy krzykolić, oszczędzaj się na potem!
- OK! - Popiera Ada, dodatkowo zwiększając prędkość.
- Chyba zacznę przyjmować jakieś syropy na trawienie - Pomyślał Adrian po zorientowaniu się, że zostaje w tyle, ale jednak starcza mu mocy, by ją doścignąć.
- Uparciuuch - Pomyślała, gdy udało się Adrianowi ją wyprzedzić.

I tak wyprzedzali się na zmianę, do znudzenia, tylko po to, by na miejsce dolecieć z wynikiem wyraźnie wskazującym na remis. Po zdanym "raporcie" z tego gdzie to oni nie byli Robert stwierdza, że jest otoczony przez dzieciarnie, po czym przydziela Adrianowi Adzie zadanie testowe polegające na,,,, Sparingu z samym Robertem. Jako pierwszy poszedł Adrian, z myślą by trochę go osłabić na potrzeby Ady.  Ale okazuje się, że ten to owo Robert jest na jeszcze wyższym poziomie, niż Adrian - Po transformacji jego włosy sięgały lekko poza ramiona, nie były ustawione na szpica, zupełnie jak w przypadku dziewczyn, brwi oczywiście, że przyjęły złote zabarwienie, a aura otaczająca go momentami zdawała się być momentami brązowawa. Z początku wystraszony Adrian ponownie przechodzi na wcześniej już wspominane SSJ2 i przedstawienie się zaczyna. Robert w ramach zabawy pozwala Adrianowi na zadawanie ciosów, z czego 5/10 było blokowane, gdy zaś przyszło do uników i teleportacji z miejsca na miejsce, to tutaj Robert już wyraźnie dawał znać o przewadze, jaką dysponuje, a dodatkowo po 5 minutach stwierdza że ma dość i wziął się za sprawę dość poważnie, co oznaczało, że opanowanie i koncentracja ucierpi, dzięki czemu Adrianowi udaje się zadać kilka ciosów, które znacznie osłabiły oponenta, w porównaniu do stanu początkowego. Ostatecznie Robert posuwa się do wyrzucenia Adriana poza ring, gdyż nie spodziewał się takiego trudu, a przecież czekała go jeszcze rundka z Adą. Zarządzono 5 minut przerwy, w międzyczasie Adrian zdążył się pozbierać i razem z Zuzą i Patrycją  pododawać Adzie otuchy i pewności siebie. W tym samym czasie samego Adriana obserwował Robert, z wzrokiem takim, jakby sam coś ukrywał, a Adrian miał stanowić zagrożenie. Jednakże uznał, że będzie go trenował, by ten go przerósł i stanął po jego stronie, gdy nadejdzie czas...
I tak przerwa mija, a na ring wstępuje w pełni przygotowana Ada, a Robert zaraz po niej. Wymieniają kilka zdań między sobą, między innymi Robert deklaruje, że ze względu na odmienność płciową nie pójdzie na całość, jak to miało miejsce w przypadku Adriana.
- Masz szczęście - Pomyślał właśnie w tym momencie.
W tym czasie 2  sparing trwał już w najlepsze. Zgodnie z tym czym powiedział pozwalał Adzie na dużo, a sam zadawał mierną liczbę ciosów, ale za to były na tyle mocne, że 1 cios, robił za 5 normalnych ciosów., mimo to powoli, lecz zauważalnie to Ada zyskiwała przewagę, ale niestety wcześniejszy wyścig nieco ją osłabił, i czuła, że zbliża się do limitu, tak więc postawiła na jedną kartę i zasadziła Robertowi kopniaka, wkładając w niego całą resztę sił, czego ten się kompletnie nie spodziewał i przypłacił to wypadnięciem poza ring. Dumna z siebie Ada nie ukrywając zacieszu spojrzała w kierunku Adriana, a ten z uśmiechem zaklaskał, wyznając przy tym nie małą dozę podziwu. Niestety zaraz po tym Ada w wyniku wycieńczenia traci przytomność, lecz zanim upada, Adrian natychmiastowo teleportuję się do niej i skutecznie zapobiega upadkowi, od razu bierze na ręce i przenosi do pokoju, służącemu właśnie celom regeneracyjnym. Mimo wszystko Adrian nie krył swojego zdenerwowania do Roberta, przyobiecał mu też, że ich następna walka będzie miała zupełnie inny finał.
Po całych 2 godzinach wszystkie rany Ady zostały zanegowane, a ta się przebudza i na start spostrzega śpiącego Adriana, z głową opartą o kant łóżka, na którym leżała.
- Cudak... - Pomyślała uśmiechnięta i zdołała podnieść Adriana na tyle, że teraz jego głowa spoczywała na jej brzuchu. A w tym samym czasie...
- Nie dobrze! - Rozmyślał Robert - Muszę coś z nim zrobić, inaczej wszystko pójdzie w las!
- Ale jak... Po tym sparingu stał się silniejszy, a co będzie przy normalnych walkach? - Zastanawiał się  - W takim tempie prześcignie mnie i bez mojej pomocy.
- Chociaż... - Robert wpada na szalony pomysł - Już wiem!

CDN....

wtorek, 29 grudnia 2015

10. Infiltracja - START!

-  Stadion... - Adę doraźnie zamurowało.
- Nie wiem co się dzieje, ale gdybym był pogodynką w miniówce, to poleciłbym zostać w domu - Walę suchym stwierdzeniem.
- Yyy?
- Miało to dać do zrozumienia, że lepiej im się nie pokazywać na oczy - Wyjaśniam dokładniej.
-  Tak po prostu? Mamy przecież te małe cośki na podleczenie - Przypomina Ada,
- Ale co nam po nich, jeśli zginiemy... Poleciałbym tam od razu, ale w aktualnym stanie rzeczy, możemy tylko ustąpić im miejsca i zejść z drogi - Przyznaję zrezygnowany.
-  To kombinuj, asie. Jesteśmy na otwartej przestrzeni - Trafne spostrzeżenie z jej strony.
-  Pewnie byli zainteresowani samym stadionem, niż terenem wokół niego, inaczej dawno by raczej wszystko przeszukali - Taki mój wniosek na szybko.
-  Czyli nic więcej, tylko sama rzeź? - Pyta Ada.
- Taak. Jeśli sprawdzi się moja teza, to odejdziemy na bezpieczną odległość, nawet gdybyśmy się teraz zaczęli czołgać. Wystarczy ukrywać energię i będzie cacy.
- A nie wydaje ci się, że ktoś mógł ich nasłać? - Podsuwa myśl Ada.
- Całkiem możliwe
- Nie ciekawi cię to?
- A ciekawi - Odpowiadam.
- To czemu nie zawrócimy?
- Bo i tak się kiedyś o tym przekonamy, świat nie jest taki duży - Le odpowiedź.
- A gdyby zaciągnąć się do nich i ich zniszczyć od środka?
- Weź nie kuś... - Odpowiadam.
- Pomyśl... Ten dziki i niczym nieograniczony proud.. - Dodała z specyficznym tonem.
- .... Kto cię tak nauczył perswadować? - Pytam zdziwiony.
- Sama, a co? - Odpowiada zdziwiona.
- Idziemy, w razie czego jest takie miejsce i gostek, do którego będziemy się mogli od razu teleportować - Mówię wbrew temu co mózg podpowiada - Zwiększmy energię, wtedy sami z zaciekawienia też wykażą nieco inicjatywy.
- To wcale nie tak, że masz lenia - Stwierdziła Ada z facepalmem.
- Wcale - Odpowiadam dumnym głosem i  przechodzim do lotu
Z początku zarówno Adrian, jak i Ada nie byli wykrywalni dla nieznanych nam agresorów, Jednak po nie długiej chwili uległo to zmianie
-Hmm? Co to? - Pyta jedna z tej trójki - Patrycja (trójkącik ^^)
- Jakieś 2 szkodniki - Stwierdził Lider - Robert.
- Zobaczmy, może jednak są godni uwagi - Wtrąciła ostatnia z nich - Zuza.
I tak oto, niebezpieczne trio również przeszło do aktywności fizycznej, co zaś nie uniknęło...
- No proszę, łaskę robię - Powiedziałem z pogardą i przyśpieszyłem.
- Stój worku na ziemniaki! - Zawołała Ada.
- Coo? - Pytam.
- Polecisz za szybko, to pomyślą, że chcesz się trzaskać - Słuszne spostrzeżenie.
- A tam, marudzenie - Machnąłem ręką i na jej życzenie zwolniłem nieco tempo.
- Grzeczne dziecko - Pomyślała zadowolona, lecąc zaraz za mną mając na twarzy coś w rodzaju ^^
Po 10 minutach lotu obie ze stron spotykają się mniej więcej w połowie drogi.
- Siema! - Woła Zuza.
- Yo - Odpowiadam bez entuzjazmu
- Hej - Wita się Ada.
- Nie mamy wiele czasu, to też spytam od razu... Co tu robicie? - Pyta Robert.
- A... My tu tak rekreacyjnie - Odpowiadam, co zaś wprawiło Adę skołowanie.
- Tak, tak. Czego to się nie robi  dla zabicia nudy! - Dodała symulując śmiech - Mogę z kolegą na stronę?
- Pewnie - Odpowiadają.
- Co ty kręcisz? - Pyta z zamiarem przybicia mi w łopetynę.
- Turlaj się z tą ręką... Wolisz im wyśpiewać, że wracasz sobie spacerkiem ze stadionu, który właśnie rozdupczyli? - Odpowiadam szeptem.
-  Dobra, zwracam honor. Co  dalej? - Pyta.
- Improwezka - Odpowiadam i wracam do "towarzyszy"
- Co wam tyle zajęło? - Pyta Patrycja.
- A wiesz, tam... Partnerka stwierdziła, że dawno nie było tego i owego, a nie lubi czekać na odpowiedź zbyt długo - Wciskam dość wiarygodny kit, trochu było śmieszkowo, ale zarazem poczułem, jak coś właśnie wzrokiem przeszywa moją duszę. Aż ślinę się przełknęło nerwowo.
- Zatem czego od nas oczekujecie? Bo raczej nie przylecieliście tu by podziwiać pogodę - Mówi znudzony całą sytuacją Robert.
- Tak właściwie, to... - Ada sama zwątpiła w swoje zamiary.
- Chcielibyśmy się spytać, czy nie moglibyście nas wziąć ze sobą, jako "rekrutów" - Dopowiadam za nią z uśmiechem na twarzy i rękoma złożonymi w "amen".
- Was? - Pyta zdziwiona Zuza.
- Nuoo - Odpowiadam, ale w trakcie  ziewania.
-  Że ty z takim wytrzymujesz... - Patrycja tym wyraziła szczery podziw względem Ady.
- Tia, sama się sobie czasami dziwię - Odpowiada starając się dopasować do nowej roli.
- Wybaczcie na chwilę, przemyślimy waszą prośbę - Wtrąca Robert i jak na zawołanie odlatują na odległość 100 metrów.
- Ekhem...! - Ada już daje o sobie znać.
- No cooo? Mówiłem, że improwezka - Czas się usprawiedliwiać.
- Ale...!  - Aż się zakrztusiła powietrzem.
- Ha, widzisz? To znak, że zrobiłem dobrze - Stwierdziłem zadowolony z siebie.
- Tylko, że teraz ta szopka będzie musiała trwać nadal.
- Zawsze możesz odegrać, że popadasz w ten czas, kiedy lepiej z Tobą nie igrać - Podpowiadam.
- Cały czas tak jest - Poprawiła mnie.
- Ale to o te takie inne chodzi... -   Tym razem już zrozumiała przekaz,,, Jako dowód podarowała mi "złotego liścia".
-  Mów dalej - Mówi, gdy udało mi się pozbierać.
- No, to jak będziesz w tym stylu samuraja, to wtedy najprościej w życiu powiesz, że zrywasz - Dokończenie ją nawet zaskoczyło.
- Nie miałeś już jak tego nazwać,  co? - Pyta zrezygnowana.
- Było kilka innych opcji, ale ta aż krzyczała o zastosowanie właśnie teraz. Od razu jak  namagnesowani "towarzysze" wracają i nowinę ogłaszają:
- Wchodzicie,  ale jeśli zawalicie okres próbny to biednie - Ogłosiła Zuza.
- Ok - Odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, udając przy tym zaciesz.

 Po krótkiej  wymianie zdań  tymczasowy przywódca polecił, by za nim lecieć. Jednak po godzinie to zaczęło się robić mdłe i nudne, więc Adrian postanowił zrównać się z Adą.

- Hejo - Zaczynam talkingowanie.
- Heej - Odpowiada - Też masz dość?
- No, jeszcze jak - Odpowiadam - Masz siłę, by pogadać?
- Na luzie - Mówi z wieelkim entuzjazmem. I tak gadali, gadali, gadaali, i gadali, że całą drogę prawie, że przegadali...
- Hej, gołąbki, żyjecie? - Do rozmowy dołącza się Patrycja.
- No, jakoś - Odpowiadam, a Ada przytakuje. - Kwestia przyzwyczajenia.
- Nooo, ja z początku to myślałam, że mnie coś strzeli, ale potem faktycznie nie było już tak źle - Mówi Pati.
- Powiedz, czemu waszym celem był akurat tamten stadion? - Idę na ryzykwizyk i pytam w miarę szeptem.
- W zasadzie to jak ktoś był nowy, to mu się tego nie mówiło, ale was jakoś polubiłam... Otóż zajmujemy się likwidacją jednostek, które nie są w stanie zdziałać nic, przeciw temu, co ma dopiero nadejść - Wyjaśnia szczegółowo.
- A co to dokładnie ma być? - Dopytuje Ada.
-  Sama nie wiem, Zuza nie lepsza. Jedynie Robert wie coś więcej, ale za każdym razem gdy próbuję poruszyć temat, on go zmienia, albo udaje, że nie słyszy - Le odpowiedź.
- To aby powiedz mi jeszcze co miało wpływ na to, że nas przyjęliście. Zwykły spontan? - Pytam.
- Daj  spokój, wiemy, że ukrywacie moc równą mi, czy komuś z pozostałej dwójki. Głupio by było, byście błąkali się bez celu - Odpowiada z uśmiechem.
-  Tak jak myślałem. Faktycznie mogliśmy nie szarżować - Le w myślach - Racja, nudno tak bez celu.
- A wiadomo już może, co jest naszym następnym celem? - Pyta z zaciekawieniem Ada.
- Teraz? Powrót do siedziby i wstępne zapoznanie was ze wszystkim - Odpowiada Patrycja. I tym samym rozmowa umiera, Pati odlatuje i znów zostaję sam z Adą.
- Wczuwasz się - Przyznałem z podziwem - Nieźle aktorzysz
- Ty nie gorzej - Odpowiada uśmiechnięta.
- Dziękówka. A tak poza tym...
- Hmm? - Pyta zdziwiona moim zachowaniem.
- Lepiej nie spuszczaj za nisko gardy, coś czuję, że to nie koniec na dziś - Odpowiadam rozglądając się na wszystkie strony.
-  Ok - Przytakuje - Ale teraz to zaczynasz się wczuwać aż za bardzo
- Łot? Nie, chcę po prosu by coś się miało stać jedynej bliskiej mi osobie, that`s all - Powiedzmy, że wybrnąłem z sytuacji.
- Taaak? - Pyta z zamiarem droczenia się.
- Dzia - Odpowiadam, przyjmując wyzwanie
- Na 100%?
- 120 - Poprawiam dumnie.
- A jesteś absolutnie pewny, że dokonałeś wyboru?
- Weź, bo Ci ograniczę TV - Ciężka artyleria z mojej strony.
- Pff, zawsze mogę sobie oglądać, jak będziesz spał - Odpowiada pewna siebie.
- Nie? Zawsze zasypiam później od Ciebie.
- Nieprawda! - Odpowiada oburzona.
- Prawda - Poprawiam - Dziś to udokumentuję
- Tak? Niby jak? - Pyta.
- Gdy wybije odpowiednia godzina będę nagrywał z fona - Odpowiadam.
- Tym tosterem? Huehuehue, bo akurat coś będzie widać - Zaśmiała się.
- Ciicho, mój przynajmniej ma możliwość nagrywania filmasów, a nie jak Twój - I tutaj zaginam ją ostatecznie.
- A tam, i tak nie będzie widać godziny bez zapalenia światła - Powiedziała sobie pod nosem.
- A co jeśli je zapalę? - Pytam
- Wtedy się obudzę
- I co dalej?
- Zginiesz - Odpowiada z wzrokiem mordercy.
-  Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Dobra, wygrałaś, sucho mi w paszczy - Mówię - Masz może pićko jakieś?
- A może, może.. - Droczenia ciąg dalszy,
- No weeeź - Błaganie-style.
- A będziesz grzeczne dziecko? - Pyta z zamiarem wyciągnięcia czegoś z torby.
- Tak, tak, taaaaak - Odpowiadam bez zastanowienia.
- To się przy okazji sama natrąbie -Pomyślała wyciągając 2 litrówkę Pepsi - Ja pierwsza!
- Pewka, jak zawsze - Przymilam się tak jak idzie
- Łap! - Krzyknęła i zarzuciła po tym, jak się napiła.
- Zrównajmy się lepiej z nimi, nie wiadomo co sobie mogą pomyśleć - Zaproponowałem i spotkało się to ze zgodą.

Zrównać się udało dość szybko, zaś po kolejnych 10 minutach wszyscy wylądowali przed masywną budowlą.
-  Wow, to jest to? - Pytam pokazując palcem na to coś.
- Tak - Odpowiada Robert.
- Nie uważacie, że jest to... Za widoczne? - Pyta Ada.
- Racja po Twojej stronie, ale o tym też pomyśleliśmy - Daje odpowiedź Zuza.
- Hmm? - Dopytuję.
- Za każdym razem gdy wracamy z misji i przekraczamy próg po 10 sekundach uaktywnia się tryb kamuflażu - Dopowiada Patrycja.
-  Że cała ta chata staje się niewidzialna? - Pyta Ada.
- Mhm - Odpowiada Robert.
-  Wasz pokój jest na lewo - Dodał wskazując na schody.
- Nasz? - Pytamy razem w tym samym momencie.
- No, nie pozabijacie się chyba, co? - Pyta zerkając kątem oka.
- No nie - Odpowiadam za Adę.

I tak każdy poszedł w swoim kierunku, czekając na nadchodzące jutro, tylko 2 wyjątki miały jeszcze ze sobą coś do przedyskutowania...

- Aby 1 łóżko?! - Ryknęła Ada na całą chatę.
- Wyluzuj, szerokie chociaż - Odpowiadam i zmęczony padam na prawą stronę - Mogę tak zostać?
- Nom - Odpowiada - Przydałyby się ciuchy na zmianę...
- Jutro pewnie coś nam dadzą - Odpowiadam z głową w poduszce.
- A swoją drogą... Jesteś dobry w łóżku? - Pyta poszturchując mnie łokciem,
- Taaak. Nie chrapię, nie porywam kołdry, nie rozkopuję się, i nie przebudzam - Odpowiadam odwracając się na plecy,
-  Wszystko co chciałam usłyszeć - Powiedziała powstrzymując śmiech.
- Co tak cieszysz michę? - Spytałem zdziwiony.
- Nic, nic - Odpowiedziała -  Śpij, od jutra zaczynamy nasze przeszpiegi.

CDN....