wtorek, 10 maja 2016

14. Dzielenie skóry na niedźwiedziu.

Od wydarzeń z rozdziału poprzedniego minęły 2 dni, podczas których u Roberta odnotowano brak progressu, a u Pawła zaś jedyne co odnotowano, to podniesione ciśnienie.... W wolnym czasie obie ze stron oddawały się morderczym treningom, z tą różnicą, iż u naszych "pozytywnych" (tak ich nazwijmy)  miał miejsce podział na pół - 2 osoby trening, 2 trzymanie Roberta na celowniku, Mimo wszystko nie odstawali od drużyny przeciwnej, gdyż przeciwnicy swój posiadany "luz" marnowali tym, że szybciej dawali sobie spokój.  Na końcu do treningu dołącza się  i Robert, mający wstępny plan na wydostanie się z niewygodnej sytuacji. Teraz mamy właśnie noc, między godziną 4-5 z środy na czwartek. Wartę (siedząc na krzesełkach)  dziś trzymają Adrian i Zuza. Wszystko byłoby okej, gdyby nie...
- Wbrew pozorom nie jest tak źlee - Mówi zadowolony Adrian
- Mówisz? - Zuza pyta retorycznie - Od północy nic się nie działo
- Tak - Odpowiada już źle łączący wątki Adrian
- Po co tu tak właściwie  jeszcze siedzimy? -  Pyta Zuza, a w tym czasie Adrian nie mógł powstrzymać się od rozdziawienia paszczy tak, jak gdyby chciał człowieka połknąć - Przecież śpi
- Pozory mogą mylić - Odpowiada  jej Adrian wskazując na zapalone światło w pokoju - Coś tu kręci.
-  Wróć lepiej do reszty - Sugeruje Zuza - Nie byłoby fajnie, tym bardziej, że śpią
-  Dobrze gadasz - Popiera  zaspany Adrian - Gdyby co, to zwiększasz energię i grasz na czas, oki?
- Oki - Zuza przystaje na warunek, a Adrian jak raz nie używa teleportacji, bo nie ma jak, więc przełącza się na tryb ninja i stara się poruszać bezszelestnie, mimo iż nie dzieli go duża odległość do "punktu" docelowego. A tu jednaak...
-  Dobrze,  zostaw ją samą, zostaw - Powtarzał sobie zadowolony Robert, któremu na dobrą sprawę się nie lada poszczęści, o ile nic z reszty planu  nie pójdzie w łeb. Adrian w tym czasie zdążył dostać się do swojego pokoju, stanął pod drzwiami i nasłuchiwał jakichkolwiek sygnałów wskazujących na aktywność fizyczną. W pokoju niestety panowała ciemnia.... Gdy się odsunął kawałek do tyłu zahaczył 2 palcami o szklankę, która nieszczęśliwie upadła i uległa rozbiciu, na wskutek czego przebudziła się Ada.
- Co się stało? - Spytała rozespana
- Szklance się stłukło - Odpowiada jej szeptem Adrian - Nie wstawaj.
- Co się dzieje? - Ada tym razem pyta również szeptem
- Roberto przeszedł do działania - Odpowiada jej Adrian - Czekaj
-  Co robisz? - Pyta zdziwiona Ada.
- Teraz już nic - Odpowiedział świecąc sobie telefonem - Szkiełka uprzątnąłem, możesz wstać.
- Choć tuu - Namawia Ada, której nie bardzo chce się wstać.
- Dalej, skoczymy tylko po Pati i tu wracamy - Namawia Adrian.
- Nie możesz iść sam? - Pyta Ada, powstrzymując ziewnięcie.
- No nie bardzo, wstajemy - Adrian dopowiada i pomaga Adzie stanąć na równe nogi.
- Jak Ty się martwiisz - Skomentowała Ada symulując zdziwienie
- A dziwisz się? - Pyta Adrian, kontrolujący odpowiednio poziom powagi, oraz humoru.
- Nie, nie - Ada odpowiada i łapie Adriana za dłoń.
- Teraz powoli - Mówi szeptem Adrian, gdy znajdują się już przed drzwiami do pokoju Patrycji - Wchodzim.
Drzwi zostały otwarte na tyle cicho, że nie jeden włamywacz by się zrobił zielony z zazdrości... Siła przypadku. Ku uciesze oboje "wizytatorów" Patrycja znajdowała się w łóżku, śpiąc w na tyle fajny sposób, że aż żal było budzić, w końcu jednak Ada podchodzi i w trymiga Patrycja obudzona, ale tak samo jak Ada pyta:
- Co się odwala? - Pyta na pół przytomna.
- Bierz laczki i choć - Odpowiada Adrian - Zaraz Cię wtajemniczymy.
- Niech to lepiej jest ważne - Patrycja ostrzega, jeszcze nim zdążyli dotrzeć z punktu B z powrotem do punktu A.
- Siadej i słuchej no - Przemawia Adrian do Pati, gdy cała 3 siedzi już na krawędzi łóżka.
- No, słucham - Informuje  Patrycja. i Adrian dość na skróty, lecz zrozumiale tłumaczy wszystko od A do Z, a słuchająca Patrycja przyjmowała jak gąbka wodę.
-  Zakumałaś? - Pyta Ada, widząc na twarzy Patrycji widoczny proces myśleniowy.
- Taak - Odpowiada Pati - A co z Zuzą?
- Właśnie myślałem, by sprawdzić - Odpowiada jej Adrian - Dacie radę, w razie czego?
- On jest jeden, my dwie przecież - Odpowiada oburzona pytaniem Pati - Idź, pędem
- Doobra - Adrian przyjmuje komendę i rusza, jednakże przez niedospanie zapomniał nieco o dyskrecji...
- Klnę się na wszystko, że więcej razy na taką wartę nie idę - Stwierdza sobie w tym czasie Zuza - Przez 5-10 minut coś się może działo, ale nic poza tym... Meh
- Jak nie zasnęła, to chyba jej coś zasponsoruję w dzień... - Rozmyślał sobie po drodze Adrian, będąc już za półmetkiem,
- Jak ten czopek przyjdzie, to mnie przytuli i ktoś tu na zastępstwo przyjdzie - Pomyślała sobie twardo Zuza - Zimno się robi
- Jak to się uda, to się nawet ucieszę, że mam na sobie te workowe spodnie -  Pomyślał sobie Robert zbliżając się do niczego nieświadomej Zuzy. Dlaczego? Ponieważ Roberto się prześlizgnął  jak ninja, gdy Adrian przebywał jeszcze z Adą i Patrycją w pokoju, determinacja doprowadziła go aż  poza drzwi wyjściowe, które zaś otworzył na tyle precyzyjnie, że jedynie lekko zaskrzypiały.
- Awsiom - Stwierdził po jeszcze dokładniejszym ich zamknięciu. Na korzyść działał mu brak oświetlenia na poziomie parteru, i wgl. ziemi wokół całego domostwa, światła miały możliwość palenia się jedynie w pokojach i na dachu domu, a przypadek sprawił, że pokój z którego patrolowała Zuza znajdował się zaraz pod dachem... :/
- Zamknę to cholerne okno, będzie bez zmian - Pomyślała sobie i podeszła, by je zamknąć. Niestety w momencie gdy chwyciła za "klamkę" (Autor bogaty leksykalnie, ale bardziej w angielskim :v) zza spod parapetu (Tego zewnętrznego) wyłania się Robert i 2 szybkimi ruchami obezwładnia  biedną Zuzę i zatyka jej twarz jedną ręką, by nie była w stanie nikogo wezwać... Szkoda aż, że biedna w tej sytuacji nie mogła się skupić na tyle, by zwiększyć swą moc i tym samym dać do zrozumienia reszcie, co się święci. Robertowi wraz z "kartą przetargową" udaje  się zmienić lokację na bardziej dogodną, a dokładniej jest to dach, którego powierzchnia oczywiście była kwadratem.
-  Kurde, niewygodnie - Stwierdził, po czym wygrzebał z kieszeni taśmę klejącą i zakleił Zuzie twarz, następnie posadził ją na ziemi i od razu w  tej samej ręce utworzył dysk, który z niczym się nie pierdzieli i tnie wszystko, a do tego nie wymaga on od użytkownika energii, więc Zuza w potrzasku... Adrian tymczasem zdążył już dojść do smutnej prawdy i wraz z Adą i Patrycją przeszukują cały dom co do grosza nawet się nie spodziewając, że oba cele do znalezienia znajdują się na dachu.
- Gdzie może być?! - Krzyknęła wyraźnie przejęta całą sytuacją Patrycja.
- Ciekawsze jest to, jak on to zrobił - Zastanawia się Ada - Adrian, co myślisz?
- Nic - Odpowiada jej zatrwożony chłopak - Z pozycji z której był obserwowany nie miał opcji, o ile nie przysnęła.... Mógł jedynie prześlizgnąć się przez cały dom i wziąć ją z zaskoczenia od zewnątrz..
- To co robimy? - Pyta Patrycja, cała w nerwach.
-  Nie wiem, kurde!  - Adrian odpowiada powoli tracąc cierpliwość do całej sytuacji - Wy zerknijcie czy nie jest widoczny z zewnątrz, ja tu jeszcze przepatrzę.
-  Dobra -  Ada gdyby sytuacja pozwalała, to by wręcz zasalutowała, ale obyło się bez tego.
- Uważaj - Dopowiada Patrycja i od razu  obie ruszają w stronę schodów, za którymi do drzwi wyjściowych dzieli tylko 1 prosta.
- Się wie - Mówi sobie pod nosem Adrian. Przenieśmy no się teraz na dach...
- Eh, daje nudą bardziej niż jakkolwiek silna woń kebaba - Stwierdza niezadowolony Robert - A odkleję Ci to... Ale jak spróbujesz krzyknąć, to zapoznam Cię z tym dyskiem tutaj, i ta znajomość będzie bardzo intymna.
- Dzięki - Rzecze niechętnie Zuza - Po co to robisz?
- Po co? - Pyta retorycznie Robert - Liczy się tylko to, by przetrwać, bardziej niż kiedykolwiek.
- Skąd pewność, że nie wbiją Ci noża w plecy, tak jak Ty nam? - Znów pyta Zuza.
- Jest coś, czego  szukają - Odpowiada jej Robert - Dopóki tego nie dostaną, tak długo nie muszę się martwić.
- A co to takiego? - Pyta Zuza, dość zaciekawiona, no bo co jej pozostaje w tej sytuacji.
- Może się nudzę, ale aż tak mnie jeszcze nie pochrzaniło - Odpowiada jej Robert.
- Co bym z tym niby miała zrobić? - Pyta dalej Zuza.
-  Zawsze moglibyście mnie zabić - Odpowiada Robert.
-  Czemu? - Dopytuje Zuza starając się zagrać przeciwnikowi na nerwach.
-  Bo nie ma wody na pustyni  - Robert odpowiada jej, tak naprawdę myśląc o czymś innym, wręcz i zakazanym... Jednak szybko przerwy mu to pojawienie się Ady wraz z Patrycją, ten szybko podnosi 1 ruchem Zuzę z ziemi, przyciąga do siebie i ponownie w 2 ręce tworzy malutki, lecz tnący wszystko dysk.
- Nie ruszać się! - Ostrzega Robert, dając do zrozumienia, że nie owija w bawełnę.
- Ale czemu?! - Pyta go Patrycja - Nie rozumiem!
- Nie chcę mi się 2 raz udzielać wywiadu - Odpowiedział znudzony - Pójdzie po mojej myśli, to dowiesz się tego nie ode mnie.
- Przedstaw żądania - Głos zabiera Ada - Pewnie masz jakieś gotowe.
- Pozwalacie mi odlecieć - Odpowiada Robert - Oraz pilnujecie, by ten cały "alvaro" za mną nie ruszył.
- Też mamy jeden warunek - Odpowiada stanowczo Ada - Musisz dać słowo, że nie zaatakujecie z zaskoczenia.
- Czyli chcecie narzucić termin? - Pyta Robert.
- Nie tyle narzucić, co ustalić - Odpowiada mu Ada - Po 1 przedstawicielu z 1 osobową eskortą.
- Da się zrobić - Rzecze Robert - Powinno.
- Gdy dojdzie do walki, to też masz  zamiar walczyć po ich stronie? - Pyta Patrycja.
- Zależy - Odpowiada jej Robert, czując nawet lekkie wyrzuty sumienia, widząc jakie  emocje miotają nadawczynię pytania -  W zwyczaju trzymam się zasady fair-play, więc jeśli nic się nie zmieni, to czemu nie.
- Wypuść mnie - Zuza postanawia weprzeć negocjacje swoją prośbą.
- Nie - Odpowiada prawie, że natychmiastowo - Jeszcze nie.
Negocjacje trwają w najlepsze, tymczasem Adrian nie mając już zielonego pojęcia gdzie szukać przeczesał wszystkie pokoje, aż w końcu gdy doszedł do tego, w którym rozdzielił się Zuzą usłyszał co ma miejsce na dachu, przez to, że Zuzie zabrakło czasu, by zamknąć okno. Dziękować opatrzności, że nie stracił jeszcze całego zdrowego rozsądku i po prostu nie wyleciał oknem, bo źle by to zaowocowało... Tak więc techniką "na Roberta" opuszcza dom, ostrożnie go obchodzi, cały czas nasłuchując rozmowę, po stwierdzeniu, że znalazł się w miejscu odpowiednim postawił wszystko na to, że Robert będąc zajęty negocjacjami wyciszył swą czujność na tyle, by powoli udało wznieść się wystarczająco wysoko i stamtąd móc cokolwiek zdziałać. Ku zaskoczeniu Adriana szło dobrze, wraz z zmianą wysokości na której się znajdował coraz to bardziej obniżał on prędkość wznoszenia się, aż w końcu osiągnęła ona poziom żółwi. Jednakże... Gdy Adrianowi udaje się wzlecieć na wysokość ponad Roberta, wtedy odruchowo Patrycja zerka w górę, co wywołało reakcję łańcuchową o wszystkich, niestety...
-Yyy.... Siemka - Powiada  z udawanym uśmiechem Adrian.
- Proszę, przypuszczałem że coś wymyślisz, ale jestem pod wrażeniem - Mówi Robert - Obstawiam, że gdyby nie Pati, to zapewne strzeliłbyś czymś w punkt witalny, a najlepiej w taki, bym upadł, co?
- Mniej więcej - Adrian odpowiada trzymając się lewą ręką za tył głowy.
- Zejdź no tu, przydasz się do omówienia warunków - Zachęca Robert.
- Dobra, ale wpierw ją wypuść - Mówi Adrian.
- Byście mnie potem zabili? - Robert pyta retorycznie, zarazem powstrzymując śmiech - Naiwny,
- Nie, nie było tego w planach - Odpowiada mu Adrian, na co ten robi oczy jak 5zł.
- A co? - Pyta zaciekawiony Robert.
- Tymczasowe porozumienie - Odpowiada mu Adrian, dając przy tym mimiką twarzy do zrozumienia Adzie i Patrycji, że to nic zaplanowanego.
- Jednak to się nie skończy tak szybko - Pomyślał sobie zadowolony Robert - Wypuszczę ją po omówieniu wszystkiego.
Choć wydawało się, że Robert taki nieugięty, jednak udało się na nim wymusić to, by Zuzie nie groził już śmiertelnie niebezpieczny dysk.
- Zaczynajmy - Przemawia Adrian i tym byśmy tego rozdziała kończyli, drodzy państwo.


CDN :)