niedziela, 4 października 2015

03 - Starcie elity!

Teraz typowe dla sytuacji 1 minuta ciszy i stania w bezruchu
Tak sobie stoją, stoją i stoją, do momentu, gdzie następuje mocny powiew wiatru, z którym obydwaj ruszyli by wyprać sobie flaki. Jako pierwszy to Adrian dotarł do celu i przypuścił atak z nogi i z buta, lecz obydwa zostały zablokowane, a Paweł w odpowiedzi wywalił  kopa, przed którym udało  się Adrianowi uskoczyć, zadać cios z kopa będąc w powietrzu, jednak było to kolejne chybienie, to se wylądował na ziemie, by odskoczyć na około 10 kroków w tył i rozpoczęło kolejne natarcie, sprowadzając tym samym Pawła do obrony, którą oczywiście bezbłędnie wykonał i zadał Adrianowi cios z sierpa, a on w tym samym czasie trafił oponenta w twarz z buta. Każdy jednak spokojnie "wylądował" na równych nogach, potem tylko wymiana uśmiechów i ponowna obustronna szarża na siebie, ale tym razem Adrian na kilka sekund przed "zderzeniem" wzleciał w górę, by wylądować za przeciwnikiem i znowu wykonać szarżę, ale z pewnym urozmaiceniem, polegającym na "przeleceniu" przez przeciwnika w postaci niby ducha, i w momencie opuszczenia przez niego gardy pojawienia się i zadania ciosa z pieści w brzuch, i z kopa w żarówę, sprowadzając go na glebę.

-Dobra robota. Szkoda byłoby tak szybko to zakończyć, nie uważasz? - Powiedział Pawcio po podniesieniu się. - Już zaczynałeś się cieszyć z wygranej?
-  Heh, bez żartów. Wiem, że tak łatwo nie pójdzie - Odpowiedziałem.
-  Mówisz, że do tej pory nie walczyłeś na serio? - Spytał.
-  Ty też nie walczyłeś całą mocą - Odpowiedziałem.
-   Niby taki niepozorny, a okazuje się, że w trakcie walki można cię porównać do ryby w wodzie - Stwierdził.
-  Ty też - Powiedziałem.
- To już zależy od przeciwnika - Odpowiedział.
-  Mam tak samo - Skomentowałem.
 Teraz Pawuś wykonuje 5 kroków zbliżeniowych, po czym przechodzi do szybkiego, ale jednak zblokowanego ataku. Adrianowi cudem udaję się odpowiednio chwycić oponenta za rękę i wyrzucić ku górże wzlatując od razu za nim ładując w trakcie swój  popisowy atak, celowo wypuszczony przy użyciu mniejszej ilości energii. Zgodnie z planem atak został "odbity", a w międzyczasie Adrian teleportował się zza plecy przeciwnika i tam też przypuścił atak z piąchacza. Pawełeg tym razem odczuł ból i w akcie zemsty zapodał Adrianowi strzała w mordę, a następnie gonga w łopetyne, po którym padł na ziemie niemalże na czworaka. A Paweł  wylądował i znowu  chwilowe stanie w bezruchu.
 -  Adrian, w pełni zasługujesz na tytuł elity, ale ja nie jestem gorszy - Tak sobie pawuś w myślach gada.
-  Kolo jest o wiele mocniejszy, niż myślałem. Najmniejszy błąd i przegram. - Też sobie takie coś zrobiłem w głowie.
- Dobra!
- Teraz pójdzie na całego - Pomyślał  przeciwnik
No i zaczyna się ładowanie pow3r@. Zarówno u jednego jak i drugiego, więc cały czas idą na równym poziomie. Po całym zabiegu, z nowym zapasem energii przez kolejne 20 sekund jest stanie i lampienie się na siebie.
-  Dalej - Powiedział Paweł., przerywając niewinną ciszę.
- Spoko - Powiedziałem i zadałem ciosa z pięści w brzuch, łokcia w plecy i kopacza w mordacza, wybijając Pawła w górę. Ale do tego wszystkiego doszła teleportacja i kolejny strzał w plecy, więc Mr.P ostatecznie znajduję się na twardym podłożu.
-  I to rozumiem. Najlepiej gdy walka jest wyrównana - Powiedział  wycierając krew płynącą z ust.
-  Dokładnie - Potwierdziłem.
- O kurde... Zupełnie inny poziom... - Przyglądała się wszystkiemu z zaciekawieniem Ada.
- Między nimi a mną jest przepaść....!
 I kolejne szarżowanie na siebie, tym razem bez uników itp. Raz ciosy trafne, a innym zblokowane. Raz Paweł mu w brzuch, a innym razem On jemu w głowę  z kopa. Z czego kopniak sprawił, że "odjechał" kilka metrów w tył. Jednak szybko wrócił do pionu, i popadając w śmiechawę.
-  Co raz bardziej mi się to podoba - Stwierdził i skrzyżował ręce, w wyniku czego powstały 3 klony Pawła.
-  Niepotrzebnie dzielisz moc na 4, poza tym na mnie to i tak nie zadziała - Stwierdziłem.
-  Zobaczymy! - Powiedział i cała 4 ruszyła do ataku.
Przez większość natarcia Adrian prawilnie blokował ciosy, lecz ostatecznie dostał z kopa w brzuch, z kolanka w twarz. i znów wracamy do ustawienia z przed natarcia.
-  Pierwsza Twoja walka na poważnie, co? - Spytał Paweł.
- No. Chyba - Odpowiedziałem.
- Smacznego! - Powiedział i każdy  z czwórki wystrzelił ten sam atak (Special beam cannon/Makankosappo, dla googlowiczów).
Ataki zderzyły się nie z Adrianem, ale ze sobą wzajemnie, więc boom boom było. Walka znów przeszła do przestworzy.
-  Na to czekałem - Stwierdziłem na widok całej 4 lecącej za mną jak po sznurku.
Pierwszy dostał z piąchy, drugi z kopa,  trzeci gonga, i ostatni z kolanka w brzuch. Po czym cała "ekipa" padła na ziemię i został tylko prawdziwy Pawuś.
-  Jam to nie chwaląc się sprawił! - Zawołałem z góry.
Ku zaskoczeniu Adriana,  przeciwnik wykonuje teleportacje  i dość szybko zadaje strzała w mordę, potem z łokcia w szyje i z kopa w plecy, przy mojej próbie wzlotu.
-  Szybki! - Pomyślałem próbując zlokalizować jego położenie. Gdy ten nagle pojawił się za moimi plecami.
- Co jak co, ale szybkość się zgadza - Stwierdził.
- A teraz postaraj się bardziej, bo inaczej przegrasz.
- Spoko, nie musisz mówić - Odpowiedziałem i kolejny wzrost mocy.
- Na pewno? - Spytał i również zwiększył moc.
Po odpowiednim "nazbieraniu" energii Adrian rusza na Pawła z zamiarem zadania kolejnego ciosa z pięści, jak się zapewne domyślacie, przeciwnik dość zgrabnie tego uniknął i zadał trafny cios z piąchacza, na co Adrian odpowiada ciosem z buta w twarz. Potem to tylko kolejna psychodeliczna wymiana ciosów. Raz Adrian dostał trafnego w ryjca, a innym razem Paweł, a w przypadku obustronnego chybienia okoliczne skały pękały motzno, co tylko znaczy o tym z jaką siłą walczą. W pewnym momencie Paweł wzlatuje w górę, a Adrian od razu za nim, więc Pawelunio widząc, że warto, wystrzelił średniej wielkości pocisk energii, lecz Adiś wykonuje teleportacje i kula energii nie trafia do celu, a Adrian za to pojawia się za Pawłem i korzystając z okazji zadaje cios z zaskoczenia polegający na prawym sierpaczu, potem była też próba kopnięcia, lecz to już udało się Pawłowi uniknąć. Teraz oboje lewitują na przeciw siebie i robią omega-słońskie wdechy i wydechy, nagle ku zdziwieniu obustronnemu ich energia całkowicie siada, a ci padają na ziemię.Ada momentalnie rusza jak z torpedy i pomaga Adrianowi wstać.
- Heh, czyli remis - Powiedział uśmiechnięty Paweł będący już na glebie.
- Taa, ale walka i tak była przednia - Powiedziałem stojąc już na równych nogach - Dzięki, Ada.
- Masz ze sobą coś na podleczenie? - Spytał Paweł też stojąc już na równych nogach.
- Nie bardzo - Odpowiedziałem pokazując mu puste kieszenie.
- Trudno... To do następnego - Powiedział podając mi rękę.
- Do następnego - Potwierdziłem słownie jak i uściskiem dłoni. Po czym ten odleciał w dal, a słońce miało się się ku wschodowi.
- Ada.... - Zwróciłem się do niej niespodziewanie.
- Coooo? - Spytała.
- Możemy odpocząć? - Spytałem blagalnie.
- Ty tu rządzisz, ale miejsce chyba nie bardzo odpowiednie na to - Stwierdziła rozglądając się wokół własnej osi. Nie myliła się, gdyż otaczający ich teren był pustką.
- Ale dobra wiadomość, z daleka widać las. Dasz radę zmusić się by tam dolecieć?
- Okoook - Zasalutowałem i w miarę przyzwoitym tempem doleciało się na środek lasu po około 10 minutach.
- To jak... Na drzewie, czy krzaki? - Spytałem z przekąsem.
- Drzewko - Odpowiedziała i zajęła miejsce na dość pokaźnej gałęzi.
- Understood - Powiedziałem i wyszukałem sobie w pobliżu podobnego rozmiaru gałąź
- Branoc - Dodałem będąc już w nawet wygodnej pozycji.
- Branoc - Odpowiedziała.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz